piątek, 24 kwietnia 2020

Nietypowa prośba Dracona Malfoya

— To jest ręka. Ręka. R. Ę. K. A. Tak, ty też masz rękę. Tak, właśnie tu. Tak. Tu. Ręka. Tak, tak, jest bardzo zabawna. Też się z tego śmiałem, jak miałem jakieś dwa miesiące —  mruknął pod nosem wysoki blondyn, mierząc krytycznym wzrokiem swoją roczną córkę. Omiótł spojrzeniem jej burzę platynowych loków, rumiane policzki mocno kontrastujące z alabastrową cerą, aż w końcu zatrzymał wzrok na jej pięknych, bursztynowych oczach. — Szczęście, że nadrabiasz urodą, bo rozumu nie masz za knota. Mężczyzna pokręcił tylko głową na pisk radości, jaki wydała dziewczynka, gdy zrozumiała, że ma aż dwie ręce, każdą zakończoną pulchną dłonią z pięcioma drobnymi paluszkami. — Tak, tak. Boki zrywać. Gdyby nie to, że jesteś rasy białej, mogłabyś śmiało uchodzić za córkę Zabiniego.
Mała zamrugała, patrząc na niego w zdumieniu i konsternacji tak wielkiej, jakby właśnie przed chwilą opuściła wykład z fizyki kwantowej. Spuściła smętnie głowę, jednak jej twarz zaraz wykrzywiła się w niezmierzonym zachwycie, gdy spostrzegła jego rękę.
— Tak. Ręka. Masz pamięć gorszą niż ogrodowy gnom.
Tę wysoce skomplikowaną konwersację przerwał cichy dzwonek, obwieszczający, że dotarli na właściwe piętro. Dziękując za to opatrzności, poprawił córkę w ramionach i opuścił windę, kierując się do drzwi na końcu przeszklonego korytarza. Zapukał, a będąca w podziwie dla możliwości ręki mała, sapnęła głośno. 
Drzwi uchylił się, ukazując pochłoniętego w lekturze najbardziej rozchwytywanego prawnika w Londynie. Teodor Nott, bo to właśnie o nim mowa, uniósł znad opasłej księgi wzrok i skrzywił się.
— Nie wiedziałem, że zabierzesz ze sobą Rose. Przygotowałem się tylko na ciebie — dodał, ruchem głowy wskazując czekającą na nich butelkę Ognistej i dwie szklanice. — Wszystkie kaszki na czarną godzinę pochłonął mały Zablini Zabini.
Draco zacmokał z niesmakiem.
— Weasleyówna nadal nie zdołała przekonać Blaise'a do normalnego imienia?
— Nie. I dlatego nie zamierzam nikogo zapładniać, dopóki nie ustalę godnego nazewnictwa dla potencjalnego pomiotu — zaśmiał się Nott, odpychając się od kanapy. — Poszukam czegoś dla Rose. 
— Nie nazywaj jej tak. Ma na imię Rosaline. Nie Rose.
Brunet tylko przekręcił oczami, słysząc stałą śpiewkę przyjaciela. Nie mógł dopuścić myśli, że jego najmłodsze dziecko dzieli imię z dość osobliwą, a zdaniem niektórych (na przykład Dracona) dość brutalną staruszką. Dlatego też za każdym razem, gdy ktoś ośmielił się nazwać jego córkę Rose, lub, co gorsza, pouczać go, że jest to zdrobniała forma Rosaline, robił się… nieprzyjemny. W kuluarach mówiło się, że wiele osób straciło stołki w Ministerstwie tylko dlatego, że ośmielili się użyć niewłaściwej formy imienia małej panny Malfoy, co nie do końca było zgodne z prawdą. Powód był o wiele bardziej racjonalny. Draco Malfoy był po prostu wredny.
Słysząc znajomy głos, Amber Nott weszła do salonu i cała się rozpromieniła na widok małego aniołka w ramionach Dracona.
— Rosie! — Krzyknęła, wyciągając ramiona do swojej chrześnicy.
— Na. Imię. Jej. Rosaline.
Stojąca tak blisko niego Amber mogła przysiąc, że usłyszała zgrzyt kruszonych zębów, kiedy wywarczał te słowa. Podobnie jak jej mąż, tylko przewróciła oczami i, odbierając małą, zagruchała:
— Chodź, Rosie, cioteczka Amber pokaże ci jak pozdrawiać tatę jednym paluszkiem. Ja się nią zajmę — powiedziała do Teodora, wyganiając go z kuchni. 
Panowie przeszli do gabinetu prawnika. W ciągu lat nic się tu nie zmieniło, z wyjątkiem bukietu kwiatów na biurku i kilku dodatkowych półek z kodeksami prawnymi z całego świata.
— Z czym tym razem przychodzisz? Kolejna sprawa o zniesławienie? Nieuzasadnione zwolnienie? Mobbing?
— Sprawa jest… Bardziej delikatna —  rzekł Draco, leniwy gestem dłoni wprawiając Ognistą w szklance w ruch. — Widzisz, jakiś czas temu coś mi… skradziono.
Teodor zmarszczył brwi.
— Rozumiem, że jeśli przychodzisz z tym do mnie, nie zgłosiłeś tego z powodu nielegalności…
— Och, ależ zgłosiłem — przerwał mu Malfoy. — Zgłosiłem, nie raz, nie dwa. Prosiłem, Ostrzegałem… Problem polega na tym, że ktoś mi coś zabrał i upublicznił bez mojej zgody. I to nie jedna osoba.
— Co w takim razie chciałbyś zrobić.
— Znaleźć, pobić i spalić.
— A jeśli Ci powiem, że to nielegalne?
— Znaleźć, pobić i spalić.
— A jeśli to nieświadomi swoich błędów ludzie?
— Znaleźć, uświadomić, pobić i spalić.
— Rozumiem… —  mruknął Nott, odchylając się na krześle. Złożył palce w typowym dla siebie geście i oparł na nich podbródek. — Cóż, zakładając, że wykorzystałeś wszystkie legalne sposoby na zaprzestanie upubliczniania swojej własności, nie chcesz trafić za kratki i zależy ci na dyskrecji, masz jedno rozwiązanie.
— I to jest?
— Pokonaj ich własną bronią.
Draco upił łyk Ognistej, czując, jak usta rozciągają mu się w szerokim, mściwym uśmiechu. Jego przyjaciel odwzajemnił ten gest, porywając że stosu pergaminów niezapisaną kartkę i kilkukrotnie pstrykając długopisem, spytał: 
— Za pomocą czego chcesz oficjalnie upublicznić te dokumenty? 
Zanim Draco zdążył odpowiedzieć, Rosaline pchnęła drzwi, wkraczając do gabinetu niepewnym krokiem. Uśmiechnęła się szeroko, wyjmując z ust obślinioną dłoń. Wpadające do pokoju światło słoneczne dokładnie oświetliło jej powoli unoszącą się rękę z jednym, mokrym wyprostowanym palcem. Czas jakby zwolnił, gdy dziewczynka, nadal pozdrawiając ojca, niewyraźnie wydukała pierwsze słowo. 
— Rę-ka.

 ***
Wychodząc naprzeciw potrzebom czytelników, a także próbując zablokować pojawianie się licznych kopii opowiadania, zapraszamy na:

Przez lata stroniłyśmy od zawitania na tą platformę, pomimo tego, iż zdawałyśmy sobie sprawę z jej większej popularności w stosunku do bloggera. Z wielu powodów nie jest to dla nas po prostu wygodne źródło czytania czy też publikowania treści. Wiemy jednak, że się różnimy i dla wielu z Was Wattpad jest aplikacją idealną, dlatego rozpoczynamy na niej publikację NML. Jednakże...
Nie możemy pozbyć się uczucia, iż w pewnym stopniu nie jest to całkowicie nasza decyzja, do której jesteśmy przekonane w 100%. Publikacja została na nas po części wymuszona jako reakcja na kradzież opowiadania. Tak, kradzież, ponieważ inaczej nazwać tego nie można. Jeśli naprawdę ktoś nie może przekonać się do bloga, nie chce mu się zapisywać stron do czytania offline, to naprawdę nie przeszkadza nam, że ktoś spisze sobie całość (ponad 1000 stron, powodzenia :)) i trzyma ten plik tylko dla siebie, czytając go po zmroku i nie wstawiając go na Internety. Sprawa wygląda jednak inaczej, kiedy robi to i publikuje, za nic mając nasze prośby. Jakoś nie przekonują nas wytłumaczenia, że ktoś wstawia publicznie przepisany tekst tylko i wyłącznie dla swojej wygody...
Chciałyśmy Was prosić o jedną rzecz, nie tylko w imieniu naszym, ale również innych twórców opowiadań. Na obmyślaniu fabuły, charakterów a wreszcie redagowaniu i publikacji spędzamy wiele, wiele, wiele godzin. Prosimy Was, aby zawsze sprawdzać osoby publikujące, czy mają do tego prawo, zgodę autora. Reagujcie, jeśli jesteście świadkami przywłaszczenia czyjejś pracy. Zwracajcie się do twórców z prośbami o rozpowszechnienie tekstu na inne platformy. Po prostu szanujmy siebie i swoją pracę.

*EDIT:
Chciałybyśmy z całego serducha (a nawet dwóch) podziękować za liczny odzew na Wattpadzie w postaci komentarzy pojawiających się pod kopiami NML. Także, uwaga, DZIĘKUJEMY <3 <3

7 komentarzy:

  1. Też nie jestem fanką wattpada i nie rozumiem jego fenomenu, bo jest po prostu niezbyt estetyczny, a estetyka ma dla mnie duże znaczenie. Nie rozumiem także wymuszania na autorach publikacji tam. Tak, mam tam profil, aby nikt nie kradł moich opowiadań, do czego i tak doszło. Gdybyście kiedyś miały taki problem, dajcie znać, mam kontakty wśród ambasadorów wattpada i mogę pomóc. :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jest tak, jak napisałaś - tekst wygląda tam po prostu słabo, stąd też nie wiemy, skąd wszechobecne twierdzenie, że łatwiej się tam czyta. Widząc brak justowania, wdowy na końcu wiersza i te odstępy między akapitami... nasze oczy krwawią. Wiemy jednak, że nie wszyscy są tak wyczuleni na te drobiazgi (nadmierny profesjonalizm utrudnia życie :)). Platforma ma grono zwolenników, a skoro opowiadania i tak są tam wrzucane to lepiej jest dodać oficjalną wersję i sprawować nad nią pieczę.
      Dziękujemy za chęć pomocy! Obecnie znalazłyśmy bodajże cztery publikacje NML i możemy śmiało powiedzieć, że same rady nie damy. :)

      Usuń
    2. Też nie znoszę tego w wattpadzie. Jeszcze studia znacznie wyostrzyły mi oczy na takie rzeczy i ugh. Ale będę z waszymi opowiadaniami zawsze 😅 przeżyje

      Usuń
  2. Mam takie same przemyślenia, jeżeli chodzi o wattpada. Niestety po moim powrocie(4 lata nieobecności) to właśnie wattpad wiedzie prym i chcąc nie chcąc, musiałam się do niego przekonać i wszystkie moje prace przenieść właśnie tam. Żałuję, że czasy blogów minęły, bo miały swój urok. Mimo to ja nadal publikuję na blogu(a teraz też na wattpadzie). Takie czasy. Przykro mi, że musiałyście doświadczyć kradzieży :( Bardzo przykra sprawa :c
    Ściskam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z wami w 100% . Chociaż czytam opowiadania na wattpad to mojego bloga nie zamierzam tam przenosić. A co do miniaturki to jest po prostu genialna :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna "miniaturka", przyjemnie się ją czytało:)
    Co do wattpada jako czytelnik też nie jestem nim oczarowana i nie rozumiem jego fenomenu. Blogi na różnych stronach zdecydowanie miały zawsze lepszy klimat.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero niedawno odkryłam tego bloga i jestem oczarowana tym opowiadaniem i miniaturkami są po prostu świetne wszystko się zgadza całe 3 dni mi zajęło przeczytanie całośći tak się wciągnęła.

    OdpowiedzUsuń