Od kilku tygodni do naszej redakcji napływały od Was listy z
prośbą o przybliżenie postaci najpopularniejszych młodych czarodziejów. Na
Wasze życzenie nasz reporter, Antoni Źdźióbko, przeprowadził wywiad z wybranymi
przedstawicielami młodego pokolenia. Zapraszamy do zapoznania się z artykułem.
Draco Lucjusz Malfoy
Dziedzic
fortuny Malfoyów, wszechstronnie wykształcony. Od najmłodszych lat szykowany do
roli Śmierciożercy. Obdarzony nieskazitelną urodą, której tylko nieliczne grono
może się oprzeć (patrz: Hermiona Granger). Budzi zarówno szacunek jak i strach
wśród uczniów Hogwartu. Najczęściej widziany w towarzystwie Blaise’a Zabiniego,Teodora
Notta i Ognistej. Zapytany o swoje uzależnienie, zaatakował naszego reportera,
twierdząc, że jest on niekompetentnym idiotą, któremu stanowisko załatwili
rodzice.
Najlepszy przyjaciel: Blaise Zabini, Teodor Nott
Najgorszy wróg: GRANGER! I Potter... a i jeszcze Wieprzlej
Fobie: Ja nie mam fobii
Hobby: Quidditch, tępienie szlam, Ognista... mam wiele zainteresowań
Ulubiona piosenka: Simply the best, Highway to Hell, Negative Creep, Heart-Shaped Box, Forsaken
Wyjątkowe zdolności: Zachwycanie wszystkich blaskiem mej chwały
Przezwiska: Smok, Malfoy, fretka, tleniony baran, menel
Wada: Ja nie mam żadnych wad!
Zaleta: Proszę cię, nie starczy nam czasu, aby wymienić wszystkie...
Ulubione powiedzenie: Nienawidzę cię, Granger, Zabini idioto, Mój ojciec się o tym dowie, Więcej z wami nie piję
Opinia przyjaciela: [Zabini] Malfoy? Nie znam człowieka! <śmiech> Ale tak na poważnie: to uparty, zarozumiały, zapatrzony w siebie, narcystyczny dupek... ała. Za co?!... Ale i tak kocham tego człowieka. Ja kocham wszystkich ludzi
[Malfoy]: To jest wywiad o mnie, nie o tobie!
Opinia wroga: [Hermiona] Malfoy, tak? Arogancki, wywyższający się, nieczuły gnojek. Myślący tylko o sobie i o Ognistej tleniony baran, o pretensjonalnym uśmieszku, którego wręcz nienawidzę!
Najlepszy przyjaciel: Blaise Zabini, Teodor Nott
Najgorszy wróg: GRANGER! I Potter... a i jeszcze Wieprzlej
Fobie: Ja nie mam fobii
Hobby: Quidditch, tępienie szlam, Ognista... mam wiele zainteresowań
Ulubiona piosenka: Simply the best, Highway to Hell, Negative Creep, Heart-Shaped Box, Forsaken
Wyjątkowe zdolności: Zachwycanie wszystkich blaskiem mej chwały
Przezwiska: Smok, Malfoy, fretka, tleniony baran, menel
Wada: Ja nie mam żadnych wad!
Zaleta: Proszę cię, nie starczy nam czasu, aby wymienić wszystkie...
Ulubione powiedzenie: Nienawidzę cię, Granger, Zabini idioto, Mój ojciec się o tym dowie, Więcej z wami nie piję
Opinia przyjaciela: [Zabini] Malfoy? Nie znam człowieka! <śmiech> Ale tak na poważnie: to uparty, zarozumiały, zapatrzony w siebie, narcystyczny dupek... ała. Za co?!... Ale i tak kocham tego człowieka. Ja kocham wszystkich ludzi
[Malfoy]: To jest wywiad o mnie, nie o tobie!
Opinia wroga: [Hermiona] Malfoy, tak? Arogancki, wywyższający się, nieczuły gnojek. Myślący tylko o sobie i o Ognistej tleniony baran, o pretensjonalnym uśmieszku, którego wręcz nienawidzę!
Hermiona Jean Granger
Najlepsza
uczennica Hogwartu, przez Ślizgonów pieszczotliwie nazywana szlamą, ze względu
na jej pochodzenie. Mimo wywodzenia się z rodziny mugolskiej dała się poznać
jako utalentowana i inteligentna czarownica. Posiadaczka kota, o pysku, który
kochać może tylko właścicielka. Hermiona posiada irytujący zwyczaj poprawiania
wszystkich we wszystkim (patrz: Leviosa). Dziewczyna obdarzona jest orzechowymi
oczami oraz burzą brązowych loków (niektórzy twierdzą, że są to kłęby brązowej
wełny, patrz: Draco Malfoy).
Najlepszy przyjaciel: Harry Potter, Ron Wealsey, Ginny Weasley
Najgorszy wróg: Draco Malfoy
Fobie: Nie lubię przebywać w ciasnych pomieszczeniach, a latanie jest dla mnie ostatecznością
Hobby: Nauka, czytanie
Ulubiona piosenka: All I Need, Twist and Shout
Wyjątkowe zdolności: Posiadam fotogeniczną pamięć
Przezwiska: szlama, szlamcia, pudel, pchlarz, Miona, Granger, Miss Pytań o Wszystko, Miss Doskonałości
Wada: Zdarza mi się panikować w sytuacjach stresowych
Zaleta: Jestem oddana przyjaciołom
Ulubione powiedzenie: Leviosa nie Levios-a, nienawidzę cię Malfoy, odczep się Malfoy
Opinia przyjaciela: [Potter] Cieszę się, że razem z Ronem postanowiliśmy ją uratować od tego trolla. Warto było!
Opinia wroga: [Malfoy] Irytująca, przemądrzała, mała wiedźma. Bez niej Potter nic by nie osiągnął, a nazwisko Malfoy nie straciłoby prestiżu. Nadal bylibyśmy na szczycie najbardziej wpływowych rodów. JA byłbym na szczycie! Ale nie! Bo ona zawsze musiała mu pomagać i wybawiać go z opresji. To wszystko jej wina! Jak ja jej nienawidzę.
Najlepszy przyjaciel: Harry Potter, Ron Wealsey, Ginny Weasley
Najgorszy wróg: Draco Malfoy
Fobie: Nie lubię przebywać w ciasnych pomieszczeniach, a latanie jest dla mnie ostatecznością
Hobby: Nauka, czytanie
Ulubiona piosenka: All I Need, Twist and Shout
Wyjątkowe zdolności: Posiadam fotogeniczną pamięć
Przezwiska: szlama, szlamcia, pudel, pchlarz, Miona, Granger, Miss Pytań o Wszystko, Miss Doskonałości
Wada: Zdarza mi się panikować w sytuacjach stresowych
Zaleta: Jestem oddana przyjaciołom
Ulubione powiedzenie: Leviosa nie Levios-a, nienawidzę cię Malfoy, odczep się Malfoy
Opinia przyjaciela: [Potter] Cieszę się, że razem z Ronem postanowiliśmy ją uratować od tego trolla. Warto było!
Opinia wroga: [Malfoy] Irytująca, przemądrzała, mała wiedźma. Bez niej Potter nic by nie osiągnął, a nazwisko Malfoy nie straciłoby prestiżu. Nadal bylibyśmy na szczycie najbardziej wpływowych rodów. JA byłbym na szczycie! Ale nie! Bo ona zawsze musiała mu pomagać i wybawiać go z opresji. To wszystko jej wina! Jak ja jej nienawidzę.
Teodor Nott
Czarodziej
czystej krwi, jego rodzina powiązana była z szeregami Śmierciożerców, od lat przyjaźni
się z rodem Malfoyów. Uważany za jednego z najlepszych uczniów Hogwartu. Nie
byłby sobą, gdyby co drugie wypowiedziane przez niego zdanie nie było
narzekaniem. Na ostatnim roku obrał sobie za cel bycie lepszym w nauce niż
Hermiona Granger. Cóż, życzymy powodzenia.
Najlepszy przyjaciel: Draco Malfoy, Blaise Zabini
Najgorszy wróg: Derrick Rasac
Fobie: Pomysły Blaise'a i Malfoya
Hobby: Narzekanie, osiąganie najlepszych wyników w nauce
Ulubiona piosenka: Kryptonite, Last Resort
Wyjątkowe zdolności: Wytrzymuję z Blaise'em i Malfoyem
Przezwiska: Teo, Pan Mądry, Żeńska wersja Granger, stara zrzęda, kujon i... Teodora, ale tylko Blaise tak do mnie mówi, kiedy chce mnie wkurzyć, albo namówić na swój kolejny genialny plan
Wada: Zadaję się z Blaise'em...
Zaleta: ...i wciąż jeszcze nikogo nie zabiłem
Ulubione powiedzenie: To się źle skończy, nie dam się w to wciągnąć
Opinia przyjaciela: [Malfoy] Nie wiem po jaką cholerę zadaję się z Blaise'em, ale Nott bywa przydatny. W kryzysowych sytuacjach zawsze można liczyć na jego chłodną logikę. Taka męska, ulepszona wersja Granger. Jak ja jej nie znoszę!
Opinia wroga: [Weasley] Stara się jak może, żeby być lepszym od Hermiony, ale to Ślizgon i nigdy mu się to nie uda. Poza tym zadaje się z tymi dwoma idiotami...
Blaise Zabini
Uczeń
Slytherinu, jeden z najlepszych przyjaciół Dracona Malfoya. Dał się poznać z
nietuzinkowego poczucia humoru oraz niezbyt inteligentnych pomysłów. Dusza
towarzystwa. Każda impreza z jego udziałem z pewnością nie będzie nudna.
Najlepszy przyjaciel: Draco Malfoy, Teodor Nott, Salazar alias Krówka
Najgorszy wróg: Nuda
Fobie: Od czasu pamiętnej imprezy boję się ognia
Hobby: Rozkręcanie dzikich imprez, wciąganie Notta w dzikie akcje
Ulubiona piosenka: Boombastic, One Way Ticket, Dragostea din tei, You are so beautiful, Daddy cool, Gangsta Paradise
Wyjątkowe zdolności: Ogólnie wszyscy mnie lubią... no bo jak mnie nie lubić? Blaise da się lubić!
Przezwiska: Hmmm Malfoy często mówi do mnie kretynie, idioto, imbecylu, ale także Diable... ta...to chyba wszystko
Wada: Malfoy mówi, że moją największą wadą jest brak mózgu... jakie to smutne
Zaleta: Wesoły ze mnie facet
Ulubione powiedzenie: Spokojnie, robiłem to już wcześniej, To naprawdę świetny pomysł
Opinia przyjaciela: [Nott] Blaise... wiodłem uporządkowane, spokojne życie Ślizgona i wtedy nagle pojawił się Blaise ze swoimi pomysłami. Naprawdę nie wiem, czemu się z nim zadaję: zdążyłem zarobić dwa tuziny szlabanów, kilkukrotnie wylądować w szpitalu... choć muszę przyznać, że czasami jest zabawnie. Tak, dzięki niemu moje życie z pewnością stało się ciekawsze.
Opinia wroga: Nikt nie chciał się wypowiedzieć
NOWE CIASTECZKO
29.11.2015
— Jest tak słodziutki, że można by go schrupać!
— Jest nie tylko dobry dla oka, ale ma też niesamowite wnętrze.
— Mega słodziak.
Można by pomyśleć, że przeprowadziłem sondaż na temat nowych ciasteczek marki jedz&haftuj. Jeśli do tej pory tak sadziliście, jesteście w błędzie. Na prośbę naszych czytelniczek zaprosiliśmy do rozmowy nowego ucznia Hogwartu, Ivana Gregorovicza. Zapraszam do zapoznania się z wywiadem
Antonii Ździóbko
— Witam. Na początku chciałem nawiązać do twojego nazwiska. Czy jesteś spokrewniony ze sławnym wytwórcą różdżek Mykewem Gregorowiczem?
— Nie, jest to przypadkowa zbieżność nazwisk.
— Ale prawdą jest, że posiadasz różdżkę przez niego stworzoną?
— Taak… i co to ma do rzeczy?
— Nasz tajny informator powiadomił nas, iż niektórzy dopatrują się w tym prób dowartościowania.
— Czy waszym informatorem jest Draco…?
— Tajny informator to TAJNY informator, który wyraźnie zaznaczył, że nie wyraża zgody na podanie jego danych. Dlaczego zdecydowałeś się na zmianę szkoły? Wcześniej uczęszczałeś do Durmstrangu.
— Z przyczyn osobistych, o których nie będę tutaj mówił.
— Czy kryje się za tym bolesna historia? Nasz tajny informator powiedział nam, że w szkole jesteś wyjątkowo skryty i nieśmiały.
— Wasz tajny informator to tleniony baran z manią prześladowczą, któremu brak kobiety rzucił się na mózg. Zmieniłem szkołę z tego samego powodu co pozostali. Hogwart jest teraz modny, chciałem uczyć się w tym wyjątkowym miejscu… poza tym lepiej to wygląda w papierach.
— Wspomniałeś o kobietach. Chodzą słuchy, że jesteś homoseksualny.
— CO?!
— Nasz tajny…
— Zabiję go. Zabiję i zrobię pokarm dla fretek!
— Czy możemy już kontynuować? Swoją drogą bardzo mi kogoś przypominasz… Mniejsza z tym. Czy możemy wrócić do tematu twojej seksualności?
— NIE!
— Coś ukrywasz? My nie oceniamy.
W tym momencie nastąpiła przerwa z troski o stan mojego zdrowia.
— Przejdźmy do kolejnego tematu. Jak wyglądają twoje relacje z resztą uczniów?
— Jest w porządku, zostałem bardzo ciepło przyjęty, zarówno przez uczniów jak i nauczycieli.
— Jak bardzo ciepło?
— Czy pan coś sugeruje?
— Skądże znowu. Proszę o wybaczenie, jeśli moje pytania pana irytują, jednak pytam jedynie o to, czego są ciekawi czytelnicy. Czy jest ktoś, kto na stałe zagościł w twoim sercu?
— Nie, jeszcze nie spotkałem w Hogwarcie NIKOGO wyjątkowego.
— Masz jakiś wrogów?
— Każdy ma.
— Nasz tajny informator opowiedział nam o twoich burzliwych relacjach z doskonale znaną czytelnikom Hermioną Granger.
— Hermiona Granger? Burzliwe relacje? Pierwsze słyszę.
— Spytaliśmy o to kilku uczniów Hogwartu i kilku z nich było świadkiem jak najlepsza uczennica wymierza siarczysty policzek… tobie. Już sobie coś przypominasz?
— Och… to było małe nieporozumienie. Tak naprawdę jesteśmy w dobrych relacjach.
— Jak bardzo dobrych?
— Jest pan niezwykle dociekliwy jeśli chodzi o tę sferę mojego życia.
— Przepraszam. Zboczenie zawodowe. Przejdźmy do pytań czytelników. Gotowy?
— Jasne. Gorszych pytań nie dostanę…
— Czy sypiasz nago?
— Yyy…
— Proszę się nie wstydzić. To zostanie między nami… przez jakieś pół godziny.
— Nie mam zamiaru odpowiadać na to pytanie.
— W porządku… rozumiem, że tak. Poza tym nasz tajny informator to potwierdza.
— Wasz tajny informator to napalony zboczeniec ze schizofrenią.
— Pytanie od czytelników numer dwa: Bokserki czy slipki?
— Jeśli już musicie wiedzieć to bokserki.
— Jak często się myjesz?
— Słucham? Kto te pytania…
— Czytelnicy.
— Merlinie… codziennie.
— Z kim pójdziesz na Bal Bożonarodzeniowy?
— Mam kilka opcji, jednak jeszcze nie zdecydowałem.
— Babeczki czy tradycyjne ciasta?
— Tradycyjne.
— Czyli jesteś homoseksualny?
— NIE!!!
— W porządku, proszę usiąść i do mnie nie podchodzić. Za pobicie dziennikarza grozi surowa kara.
— Gdybyś był prawdziwym dziennikarzem, przejąłbym się tym. Ile jeszcze tych pytań?
— Już kończymy. Gdybyś wiedział, że jutro umrzesz, co byś zrobił?
— Znalazłbym tajnego informatora i zrobił z niego pasztet.
— Grożenie tajnemu informatorowi jest karalne konsekwencjami finansowymi.
— Proszę? Mam gdzieś waszego pyszałkowatego donosiciela i kary. Zaskarżę to wasze zapyziałe wydawnictwo!
Po tych słowach Ivan Gregorovicz opuścił pomieszczenie.
Podsumowanie:
Ach… kolejny młody gniewny, z którym miałem okazję przeprowadzić wywiad. Wyjątkowo trudno mi się z nim rozmawiało. Może to z powodu morderczych spojrzeń rzucanych w moją stronę? Jeśli miałbym opisać pana Gregorovicza, użyłbym takich słów jak wybuchowy, skryty i wyjątkowo drażliwy jeśli chodzi o jego seksualność. Podejrzana jest również jego chora fascynacja naszym tajnym informatorem i tradycyjnymi ciastami. Jedno jest pewne: jeszcze nie raz usłyszymy o Ivanie Gregoroviczu, o czym sam informuje nas w przeprowadzonym wcześniej listownie wywiadzie.
Najlepszy przyjaciel: Albert Henderson, Rafael Rodriguez… mam wielu przyjaciół z różnych stron świata.
Najgorszy wróg: Draco Malfoy
Hobby: latanie, Quidditch, poniżanie Malfoya…
Ulubiona piosenka: Paradise City, My songs know what you did in the dark, Lullaby, Demons
Wyjątkowe zdolności: Definitywnie zdolności przywódcze. Doskonale również latam na miotle… czego nie można powiedzieć o wspomnianym wcześniej marnym sobowtórze…
Przezwiska: Iv, Greg
Wada: Nie mam żadnych wad
Zaleta: Od czego by tu zacząć… Jestem przystojny, inteligentny, w pojedynkach nie mam sobie równych.
Ulubiona powiedzenie: Nie chowam urazy, Przyjdzie taki czas, gdy będzie o mnie głośno
Opinia przyjaciela [Rodriguez]: Jak to było w jednej z piosenek tej waszej Tiary? „Jeśli chcesz zdobyć druhów gotowych na wiele…” Taki właśnie jest Ivan.
Opinia wroga [Malfoy]: Gregorovicz? Moja marna, żałosna kopia. Do pięt mi nie dorasta! Może próbować, ale jeszcze nikt nie sklonował ideału. Zobaczycie: skończy na dnie, tam, gdzie jego miejsce. W ogóle to szkoda drzew, by pisać o tej niedojdzie. No, ale papier jest cierpliwy i zniesie wszystko, dlatego pozwolę sobie dokładniej opisać tą szuję: jest arogancki, zarozumiały, irytujący, poniża każdego (nie mając do tego żadnego drygu). Co więcej, szczyci się tym, że gra na pozycji szukającego, ale nie precyzuje, ze jest tam tylko i wyłącznie w zastępstwo za mnie, ponieważ zostałem niesprawiedliwie wykluczony z rozgrywek na pewien okres. Poza tym spójrzcie na niego i spójrzcie na mnie: nie ma takich kryteriów, w których byłby lepszy ode mnie. Każdy wam to powie. KAŻDY. Nawet Granger.
[Granger]: Pierwszy raz zgadzam się z Malfoyem!
Baron narkotykowy zdemaskowany!
22.12.2015
Byli już najpopularniejsi młodzi czarodzieje i młodociany buntownik, ewidentnie mający problemy ze swoją seksualnością. U wszystkich zauważyłem symptomy wskazujące na problemy psychiczne. Narcyzm w niespotykanej dotąd skali i niekontrolowane napady złości, obsesja na punkcie nauki, chorobliwa potrzeba udowodnienia swojej wartości, nadpobudliwość, ciągły stan wesołości i rozbawienia i wreszcie chorobliwe ukrywanie homoseksualizmu. Prawie wszyscy są w tym samym wieku, niestabilni emocjonalnie, mają za sobą trudne przeżycia. Co jeszcze ich łączy? Chodzą do tej samej szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart, w której dyrektorem jest Minerva McGonagall. Czyżby to ona stała za złym stanem zdrowia psychicznego swoich uczniów? Zaniepokojony losem młodego pokolenia, postanowiłem spotkać się z dyrektorką, która przez długi czas skutecznie mi się wymykała. Od razu wiedziałem, ze jest coś na rzeczy, jednak zszokowało mnie to, czego się dowiedziałem.
— Zacznijmy od samego początku. Została pani dyrektorem Hogwartu po śmierci swojego poprzednika, Albusa Dumbledore’a.
— Tak. Za jego kadencji byłam zastępcą dyrektora, więc awans nie był da mnie zaskoczeniem. Żałuję tylko, że zostałam dyrektorką w takich okolicznościach. Na samym początku pracy na nowym stanowisku miałam wiele do zrobienia, jednak dzięki pomocy personelu dokonaliśmy wielu zmian. Udało nam się odbudować zniszczenia, jakie Hogwart poniósł w czasie bitwy. Nie należy także zapomnieć o uczniach, którzy również brali w tym udział.
— Taak… Ja bym jednak wrócił do postaci Dumbledore’a. Na jego temat krąży masa plotek. Jedna z nich głosi jakoby między nim i panią powstał wieloletni gorący romans.
— PROSZĘ?!
— Mam rozumieć, że pierwszy raz pani o tym słyszy?
— Ależ oczywiście, że…
— Bo widzi pani nasz tajny informator twierdzi inaczej. Był świadkiem jednej z waszych potajemnych schadzek.
— Proszę pana te wszystkie plotki na jego temat są wyssane z palca, z tą włącznie. Często się spotykaliśmy, w końcu byłam jego zastępcą, jednak…
— Tylko winny się tłumaczy. Proszę się nie unosić, my nie osądzamy. Popieram idee, według której na miłość nigdy nie jest za późno. Jeśli pani pozwoli poruszę temat kolejnej plotki…
— Nie pozwalam.
— Cudownie. A więc chodzą słuchy, iż czuję pani pociąg do starszych od siebie mężczyzn, szczególnie do tych noszących długie brody. Czy to jest jakiś fetysz? Ma pani szczególne zamiłowanie do brodatych?
Minervie McGonagall po tym pytaniu potrzebna była dłuższa przerwa. Przez pełne pięć minut w ciszy popijała tajemniczy wywar. Ta sytuacja dała mi do myślenia…
— Czy możemy kontynuować?
— Żegnam.
— Rozumiem pani wzburzenie. Proszę mi wybaczyć, że poruszyłem temat zmarłego kochanka. Dokończmy wywiad, to już więcej się nie powtórzy. Proszę zrozumieć, że pytam o to, co interesuje moich czytelników i po części mnie samego. Taka praca.
— „Żongler”, tak?
— Tak.
— Jeszcze jedno takie pytanie czy stwierdzenie, że Albus Dumbledore był moim kochankiem, wniosę na pana skargę. Został pan ostrzeżony.
— Niezły tekst. Często nim pani straszy uczniów?
— Powiedziano mi, że jest pan najlepszym dziennikarzem „Żonglera”.
— Miło mi, że pani…
— Czuję się oszukana.
— Z wielką radością przejdę do kolejnego tematu. Hasłem dla chimery, strzegącej wejścia do pani gabinetu, jest „Melisa”. Spokojnie, nim ten wywiad każe się w gazecie na pewno zdąży pani je zmienić. Muszę powiedzieć, że zastanawiający wybór.
— Co jest zastanawiającego w melisie?
— Czy mogę wiedzieć, co też pani przed chwilą popijała?
— Napar z ziół.
— Ach tak… napar z ziół. A można wiedzieć, jakie to zioła?
— Piję zioła na złagodzenie stresu. Wbrew pozorom, funkcja dyrektora jest bardzo wymagająca i…
— Dość! Usłyszałem wystarczająco dużo! Jest pani uzależniona i mało tego rozprowadza narkotyki wśród swoich uczniów!
— SŁUCHAM?!
— Te pani ziółka, chora obsesja na ich punkcie i zachowanie pani uczniów mówią same za siebie. Młodzież uczęszczająca do tej szkoły jest niezrównoważona psychicznie! Mają obsesję na swoim punkcie, wahania nastrojów, masę fobii. A co za tym stoi? Narkotyki! Eliksiry odurzające! Ziółka!
— Czy pan się dobrze czuje?
— Ja? Niech się pani zatroszczy o zdrowie swoich uczniów! Niech ich pani przestanie truć!
— Wypraszam sobie tak paskudne oszczerstwa. Dobro moich uczniów jest dla mnie najważniejsze. A jeśli chodzi o mnie… piję wyłącznie zioła lecznicze, takie jak melisa…
— Jak pani uważa. Proszę spodziewać się niedługo wizyty kontrolnej. Handel narkotykami w szkole nie ujdzie pani na sucho. Nieźle to sobie pani uknuła: najpierw awans, zapewniający silną niepodważalną pozycję w szkole, a teraz rozprowadza pani zioła wśród młodzieży. W takim wieku młodzi ludzie są podatni na wszystko. Łatwy i szybki zysk. Myślałem, że jest pani starą erotomanką, jednak nie spodziewałem się, że prawda jest jeszcze gorsza. Jest pani baronem narkotykowym!
Po zdemaskowaniu podstępnej Minervy McGonagall zostałem brutalnie wyrzucony z zamku i dostałem zakaz zbliżania się do Hogwartu i jego uczniów, co tylko dowodzi temu, że mam rację. Szkoła magii i czarodziejstwa jest tak naprawdę meliną narkotykową, która degeneruje młodzież. Stąd te wszystkie fobie młodych czarodziejów, z którymi miałem okazję porozmawiać. Dyrektorka szkoły z tak piękną historią jest straszą kobietą uzależnioną od seksu i tajemniczych ziół, jednak nie martwcie się drodzy czytelnicy. Antonii Ździóbko zawsze stoi na straży prawdy i porządku. Nie odpuszczę tak łatwo, będę walczył o bezpieczeństwo Wasze i Waszych dzieci.
Jak doskonale wszyscy wiecie, w poprzednim „Żonglerze” ukazał się artykuł, demaskujący barona narkotykowego, Minervę McGonagall. Dyrektorka Hogwartu, chcąc oddalić od siebie podejrzenia, nasłała na mnie pracowników Ministerstwa (czyżby i Ministerstwo korzystało z jej usług?), jednak nawet to nie przekonało mnie do porzucenia tej sprawy. Z troski o młodocianych czarodziejów, cierpiących na różne zaburzenia psychiczne dzięki systematycznemu podawaniu im „ziółek”, postanowiłem przeprowadzić śledztwo. Wykorzystując moje wybitne umiejętności w kamuflażu, niczym przyczajony hipogryf i ukryta sklątka, przedostałem się do zamku. Rzeczy miały się dużo gorzej niż sądziłem. Trafiłem w sam środek alkoholowej libacji. Młodzież pląsała po parkiecie, niczym orangutany w okresie godowym, w tle leciała piosenka o nieprzyzwoitych treściach, a z sufitu na wszystkie pary leciał tajemniczy złoty proszek. Nie rezygnując z przeprowadzenia śledztwa, odważnie wkroczyłem na salę, gdzie spotkałem parę znajomych twarzy. Śledztwo rozpoczęło się dla mnie dość niefortunnie, jako że jeden z uczniów odurzony narkotykami i alkoholem, zaczął mnie podrywać.
Cała rozmowa została nagrana. Przedstawiam jej niezmienioną treść, jako dowód, iż to, co mówię, jest stuprocentową prawdą. Aby zachować anonimowość postaci, postanowiłem, iż, zamiast nazwisk, pojawią się wymyślone przeze mnie pseudonimy. Imiona występujące w wypowiedziach rozmówców również zostały zastąpione pseudonimami.
[Napaleniec]— Hej mała, jesteś bezpańska? Bo mam smycz na takie suczki.
[Ja] — Co proszę?
[Napaleniec] — Dokąd kopytkujesz, piękna gazelo?
[Ja] — Jak najdalej od ciebie. Proszę mnie nie dotykać.
[Napaleniec] — Nie musisz być taka wstydliwa…
[Ja] — Jestem Antonii Ździóbko i jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, zacznę krzyczeć.
[Napaleniec] — TO TY?! FUU!!!
[Ja] — Tak, ja. Świetnie się składa, że cię spotykam, bo mam parę pytań. Czy libacje alkoholowo–narkotykowe są codziennością w Hogwarcie? Czy ktoś was do tego zmusza? I skąd Minerva McGonagall ma towar?
[Napaleniec] — Pewnie od Snape’a.
[Ja] — Snape… To ten, co uczył eliksirów, zgadza się? A więc on wytwarza narkotyki, a McGonagall rozprowadza je na terenie szkoły. Ba! Mam podejrzenia, że Ministerstwo również zakupuje od niej substancje odurzające. Taak… to świetny układ. Mam nawet tytuł na artykuł: „Nauczyciel i dyrektorka liderami narkotykowego gangu”.
[Napaleniec] — Co? Nie! Ja tak tylko…
[Narcyś] — Co się tu dzieje?
[Napaleniec] — Najpierw obmacałem transwestytę, a później włożono mi w usta…
[Narcyś] — Co? FUU! Napaleńcu, koniec tego, zabieram cię stąd.
[Ja] — Nie tak szybko. Jako porządny obywatel mam obowiązek dowiedzieć się czegoś więcej na temat Hogwarckiego gangu narkotykowego.
[Napaleniec] — Słowa! Chodziło mi o słowa, których nie wypowiedziałem! Narcyś, przestań mnie ciągnąć, nigdzie nie idę…
[Ja] — Więc nie chcecie nic mówić, tak? Zastraszają was?
[Narcyś] — Jeżeli natychmiast nie opuści pan zamku, będę zmuszony użyć siły.
[Ja] — No! Tylko spokojnie! Skoro nie chcecie mówić, w porządku, poradzę sobie w inny sposób.
[Napaleniec] — Ale ja bardzo chętnie to sprostuję…
[Narcyś] — Jak chcesz, tylko później nie narzekaj na to, że McGonagall dołoży ci kolejny miesiąc czyszczenia kibli.
[Ja] — Czyszczenia kibli? Czy to jakiś szyfr? Zajmujesz się szmuglowaniem czystej amfetaminy? Do Ministerstwa? I co dostajesz w zamian? Jesteś zwolniony z testów? A może czerpiesz z tego korzyści materialne? Albo jakieś inne?
[Narcyś] — Co pan insynuuje?
[Ja] — Ja? Nic. Ja tylko staram się dotrzeć do prawdy. Często widuje was razem, czy kryje się za tym coś więcej niż tylko przyjaźń?
[N&N] — CO?!
[Ja] — Spokojnie, my nie oceniamy. Z czystej ciekawości, czy mogę was o coś zapytać?
[N&N] — NIE.
[Ja] — Wolicie babeczki czy tradycyjne ciasta?
[Narcyś] — Co to ma do rzeczy? Nieważne, rozumiem, że jak odpowiem, to opuści pan teren szkoły? Tradycyjne.
[Napaleniec] — Ja tam wole babeczki.
[Ja] — Tradycyjne, taak? Mam do pana jeszcze jedno pytanie. Kim jest dla pana Ivan Gregorovicz?
[Narcyś] — Jest nikim. Dlaczego pan pyta?
[Ja] — On też lubi ciasta tradycyjne.
[Narcyś] — Nie widzę w tym żadnej logiki.
[Ja] — Jesteście parą?
[Napaleniec] — Narcyś… tylko spokojnie, bo ci żyłka pęknie.
[Narcyś] — W tej chwili masz…
Ze względu na wulgarne treści, zdecydowałem się nie publikować tego fragmentu wypowiedzi młodego arystokraty. Pragnę dodać, iż dzięki Narcysiowi poznałem wiele barwnych i oryginalnych przekleństw oraz sposobów na uśmiercanie.
[Ja] — Nie było tematu! Zadam parę krótkich pytań i już mnie nie ma.
[Narcyś] — Zniszczę cię. Możesz pożegnać się z pracą.
[Ja] — Rozumiem, że nie wyraża pan zgody na publikację?
[Narcyś] — Już jesteś martwy. Liczę do dziesięciu. RAZ…
[Napaleniec] — Dawaj pan te pytania.
[Narcyś] — DWA!
[Ja] — Zadam tylko pytania od czytelników. Czy sypiacie nago? PROSZĘ TRZYMAĆ SWOJEGO PRZYJACIELA!
[Napaleniec] — Nie powiem, czasem mi się zdarza. Co do Narcysia nie mam pewności, ale to całkiem możliwe. Raz na wieży astronomicznej…
[Narcyś] — Napaleńcu, MILCZ!
[Ja] — Czyżbyście wyli nago do księżyca na wieży astronomicznej? O mój Merlinie… WY TO NAPRAWDĘ ROBILIŚCIE!
[N&N] — Następne pytanie!
[Ja] — Czy kiedykolwiek nosiliście męskie stringi?
[Narcyś] — Nie uwierzę, że te pytania to wymysł czytelników… Nie, oczywiście, że nie. Napaleńcu… Dlaczego milczysz?
[Napaleniec] — Następne pytanie!
[Ja] — Mam rozumieć, że je pan nosił?
[Napaleniec] — NASTĘPNE PYTANIE!
[Ja] — Najohydniejsza rzecz, jaką zjedliście?
[N&N] — Bycze jądra.
[Ja] — Wy sadyści! Czemu to zrobiliście?
[Gazela] — Co się tu dzieje?
[Narcyś] — Rozmawiamy o byczych jądrach. Chcesz może podzielić się z nami twoją wiedzą na ten temat?
[Ja] — Mój nos reportera wyczuwa tutaj niezły temat na artykuł. Gazelo, czy zechciałabyś podzielić się z nami tą historią?
[N&N&G] — NIE.
[Ja] — Panowie, proszę się odsunąć! Już sobie idę, tylko zadam pytania od czytelników do Gazeli.
[Narcyś] — To jest chociaż jedna osoba, którą się nią interesuje?
[Ja] — Pierwsze pytanie: babeczki czy ciasta tradycyjne?
[Gazela] — Co proszę? Yyy… nie przepadam za słodyczami.
[Narcyś] — Może ja będę za nią odpowiadał. Gazela jest ciągle na diecie.
[Ja] — Och… to musi być okropne. Czyli jest pani aseksualna?
[Gazela] — Słucham?!
[Narcyś] — Jest jak najbardziej aseksualna.
[Ja] — Sypiasz nago?
[Narcyś] — Nie sypia.
[Napaleniec] — A ty niby skąd to wiesz?
[Gazela] — No właśnie?
[Narcyś] — Dosyć tego. Gazelo, idziemy po dyrektorkę.
Nie martwcie się, drodzy czytelnicy. Nim baron narkotykowy dowiedział się o moim pobycie w Hogwarcie, zdążyłem uciec. Jednak moje obawy o tamtejszą młodzież powiększyły się. Szczególnie przeraziły mnie ich nawyki żywieniowe i to, jak podstępna Minerva McGonagall truje swoich uczniów. Już niedługo dowiem się, czym był tajemniczy złoty pyłek i będzie to ostateczny dowód na to, iż w Hogwarcie działa gang narkotykowy. Jak daleko sięgają jego wpływy? Kto jeszcze jest w to zamieszany? Czy Gazela sypia nago? I skąd przekonanie Narcysia o jej aseksualizmie? Czyżby za tym wszystkim kryły się odrzucone zaloty i zraniona męska duma? I co w tym wszystkim robią bycze jądra? Coraz więcej pytań pozostaje bez odpowiedzi, coraz trudniej dojść do zaufanych źródeł, jednak raz rozpoczętej sprawy nie można porzucić. Drodzy czytelnicy, nie dajcie się zastraszyć! Ślijcie do nas pytania, a gwarantuję, iż dostaniecie odpowiedzi od Waszych idoli.
W ostatnim artykule opisałem swoje bulwersujące odkrycie, jakim była alkoholowa libacja połączona ze zbiorowym "wciąganiem" (wybaczcie mi ten kolokwializm) złotego proszku. Owe wydarzenie tylko potwierdziło moje domysły, jakoby w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart działała tajna mafia narkotykowa, z Minervą McGonagall na czele.
Okazało się, że moje najgorsze przypuszczenia są prawdziwe: w całą aferę wmieszane są osoby z zewnątrz, a więc przedstawiciele Ministerstwa Magii i (o zgrozo!) członkowie rodzin uczniów. Przez długi czas odrzucałem tę teorię, jednak przypadkowe spotkanie z Rose Granger brutalnie (i to dosłownie) rozwiało moje wątpliwości.
Zaniepokojony nagłym zniknięciem prefektów naczelnych, rozpocząłem śledztwo. Pomimo, iż szkoła trzymała się wersji, że Draco Malfoy i Hermiona Granger udali się na wymianę międzyszkolną, żadna z placówek tego nie potwierdziła... a przynajmniej nie od razu. Dopiero, gdy Ministerstwo wtrąciło swoje trzy knuty, cudownym sposobem dwójka uczniów pojawiła się na uczelni poowutemskiej im. Miranday Goshawk.
Gdzie znalazłem zagubionych uczniów? W szpitalu św. Munga, gdzie trafili po przedawkowaniu podawanych przez Minervę McGonagall narkotyków, jednak dyrektorka szkoły za nic wzięła sobie ostrzeżenie od losu i przysłała do szpitala tajniaka swojej grupy narkotykowej. Kim on, a właściwie ona, jest? To wyjątkowo agresywna i porywcza staruszka, działająca pod kryptonimem "Babcia".
Poniższe zdjęcie, robione w biegu, uwiecznia moment tuż przed rozcięciem brwi przez uderzenie laską inwalidzką.
Człowiek, niekorzystający z głowy, zapewne powie: "To mogła być zwykła staruszka, odwiedzająca wnuczkę!" A ja mówię: Skoro tak, to dlaczego inni uczniowie Hogwartu również zwracają się do Rose Granger per "Babciu?" Wśród tych uczniów znajduje się Blaise Zabini, który wykazywał chory entuzjazm na widok kobiety i z ciekawością zaglądał do noszonych przez nią siat. Owe torby są drugą poszlaką, która potwierdza moją tezę i czyni ze staruszki doręczyciela środków odurzających.
Wspomniany wcześniej Blaise Zabini nie krył zadowolenia z przybycia Babci. Niemal od razu zanurkował w torby wypełnione narkotykami. Wyjął z jednej podejrzany, biały pakunek i, rozglądając się na boki, ukrył go w szkolnej torbie. Na pożegnanie rzucił krótkie, acz podejrzane: "Dzięki za golonkę!"
Doświadczenie zawodowe mówi mi, iż w tym jednym zdaniu kryje się zaszyfrowana wiadomość. Bo co innego może oznaczać golonka, jak nie marihuanę? A może w zawiniątku rzeczywiście znajdowała się golonka, po brzegi nafaszerowana kokainą?
Z przerażeniem obserwowałem, jak babunia wchodzi do sali prefektów naczelnych i wraca z pustymi siatami. Zrozumiałem wtedy, że zawiodłem i dopuściłem, by kolejny towar wpadł w ręce biednych, manipulowanych uczniów. Kierowany impulsem, podszedłem do podejrzanie szybko idącej staruszki i nagrałem naszą rozmowę.
— Nie tak szybko, Babciu!
— Proszę?
— Prosić, to będzie pani w sądzie. Chcę się natychmiast dowiedzieć, co było w tych torbach!
— Jak to co? To, co pomoże im szybciej stanąć nogi.
— Więc nie zaprzeczy pani, że wie o tym, co jest podawane tym młodym ludziom?
— No głupi jakiś... jak miałabym nie wiedzieć, skoro sama dokładnie wszystko przygotowałam?
— Więc z pełną świadomością ich pani truje?!
— Zejdź mi z drogi, bo laską oberwiesz, glonojadzie! Pan jest pewnie od tych, co mięsa nie jedzą, co? Tylko sałata i korzonki?
— Nie wiem, co oznacza ten szyfr, ale z całą pewnością mogę oświadczyć, że jestem czysty i nie mam na rękach krwi niewinnych...
— Jeszcze słowo o tym, że przyczyniam się do śmierci niewinnych zwierząt, a nie ręczę za siebie, młodzieńcze!
— To są LUDZIE! Młodzi, pełni życia ludzie...
— No wariat jakiś... będzie mi wmawiał, że kura też człowiek.
— Jak długo zajmuje się pani przyrządzaniem i dostawą towaru?
— Całe życie, odkąd zaczęłam pracę na kuchni w wojsku.
— To wiele wyjaśnia...
— Słucham?
— Czy zdarza się pani próbować własnych wyrobów?
— Jak mam wiedzieć czy są dobre, jeśli najpierw nie spróbuję? Żeby zrobić dobry keks...
— Ma pani na myśli koks?
— No trzymajcie mnie, bo laską spałuję!
— Więc truje pani nie tylko bezbronne dzieci, ale też mugolskie siły wojskowe naszego państwa!
— Och... moje serce... Ty chuliganie! Bandyto ty! Gdy byłeś plemnikiem, ja już na froncie walczyłam! Należy mi się trochę szacunku!
— Już widzę nagłówek w "Żonglerze". Były bohater wojenny szprycuję młodzież narkotykami... O! Albo jeszcze lepiej: Wesołe jest życie staruszka na prochach. C-co pani zamierza? Proszę odłożyć tę laskę!
W tym momencie musiałem odrzucić moje cenne zapiski i uciekać przed zwariowaną emerytką, prawdopodobnie będącą pod wpływem narkotyków. Jestem pewien, że to właśnie ona dostarczyła do Hogwartu tajemniczy, żółty proszek. Co nią kieruje? Gdzie prowadzi swoją produkcję? I co w tym wszystkim robi golonka? Jedno jest pewne: jestem coraz bliżej rozwiązania całej zagadki i udowodnienia, iż Hogwart to tak naprawdę narkotykowa melina.
Kryptonim "Babcia"
07.08.2016
Imię: Rose
Nazwisko: Granger
Wzrost: 1,58m
Waga: Około 62kg
Wiek: ?
Status zatrudnienia: emerytka
Hobby: robótki na drutach, gotowanie
Stanowisko w hogwarckiej mafii: dostawca substancji odurzających?
Stanowisko w hogwarckiej mafii: dostawca substancji odurzających?
W ostatnim artykule opisałem swoje bulwersujące odkrycie, jakim była alkoholowa libacja połączona ze zbiorowym "wciąganiem" (wybaczcie mi ten kolokwializm) złotego proszku. Owe wydarzenie tylko potwierdziło moje domysły, jakoby w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart działała tajna mafia narkotykowa, z Minervą McGonagall na czele.
Okazało się, że moje najgorsze przypuszczenia są prawdziwe: w całą aferę wmieszane są osoby z zewnątrz, a więc przedstawiciele Ministerstwa Magii i (o zgrozo!) członkowie rodzin uczniów. Przez długi czas odrzucałem tę teorię, jednak przypadkowe spotkanie z Rose Granger brutalnie (i to dosłownie) rozwiało moje wątpliwości.
Zaniepokojony nagłym zniknięciem prefektów naczelnych, rozpocząłem śledztwo. Pomimo, iż szkoła trzymała się wersji, że Draco Malfoy i Hermiona Granger udali się na wymianę międzyszkolną, żadna z placówek tego nie potwierdziła... a przynajmniej nie od razu. Dopiero, gdy Ministerstwo wtrąciło swoje trzy knuty, cudownym sposobem dwójka uczniów pojawiła się na uczelni poowutemskiej im. Miranday Goshawk.
Gdzie znalazłem zagubionych uczniów? W szpitalu św. Munga, gdzie trafili po przedawkowaniu podawanych przez Minervę McGonagall narkotyków, jednak dyrektorka szkoły za nic wzięła sobie ostrzeżenie od losu i przysłała do szpitala tajniaka swojej grupy narkotykowej. Kim on, a właściwie ona, jest? To wyjątkowo agresywna i porywcza staruszka, działająca pod kryptonimem "Babcia".
Poniższe zdjęcie, robione w biegu, uwiecznia moment tuż przed rozcięciem brwi przez uderzenie laską inwalidzką.
Człowiek, niekorzystający z głowy, zapewne powie: "To mogła być zwykła staruszka, odwiedzająca wnuczkę!" A ja mówię: Skoro tak, to dlaczego inni uczniowie Hogwartu również zwracają się do Rose Granger per "Babciu?" Wśród tych uczniów znajduje się Blaise Zabini, który wykazywał chory entuzjazm na widok kobiety i z ciekawością zaglądał do noszonych przez nią siat. Owe torby są drugą poszlaką, która potwierdza moją tezę i czyni ze staruszki doręczyciela środków odurzających.
Wspomniany wcześniej Blaise Zabini nie krył zadowolenia z przybycia Babci. Niemal od razu zanurkował w torby wypełnione narkotykami. Wyjął z jednej podejrzany, biały pakunek i, rozglądając się na boki, ukrył go w szkolnej torbie. Na pożegnanie rzucił krótkie, acz podejrzane: "Dzięki za golonkę!"
Doświadczenie zawodowe mówi mi, iż w tym jednym zdaniu kryje się zaszyfrowana wiadomość. Bo co innego może oznaczać golonka, jak nie marihuanę? A może w zawiniątku rzeczywiście znajdowała się golonka, po brzegi nafaszerowana kokainą?
Z przerażeniem obserwowałem, jak babunia wchodzi do sali prefektów naczelnych i wraca z pustymi siatami. Zrozumiałem wtedy, że zawiodłem i dopuściłem, by kolejny towar wpadł w ręce biednych, manipulowanych uczniów. Kierowany impulsem, podszedłem do podejrzanie szybko idącej staruszki i nagrałem naszą rozmowę.
— Nie tak szybko, Babciu!
— Proszę?
— Prosić, to będzie pani w sądzie. Chcę się natychmiast dowiedzieć, co było w tych torbach!
— Jak to co? To, co pomoże im szybciej stanąć nogi.
— Więc nie zaprzeczy pani, że wie o tym, co jest podawane tym młodym ludziom?
— No głupi jakiś... jak miałabym nie wiedzieć, skoro sama dokładnie wszystko przygotowałam?
— Więc z pełną świadomością ich pani truje?!
— Zejdź mi z drogi, bo laską oberwiesz, glonojadzie! Pan jest pewnie od tych, co mięsa nie jedzą, co? Tylko sałata i korzonki?
— Nie wiem, co oznacza ten szyfr, ale z całą pewnością mogę oświadczyć, że jestem czysty i nie mam na rękach krwi niewinnych...
— Jeszcze słowo o tym, że przyczyniam się do śmierci niewinnych zwierząt, a nie ręczę za siebie, młodzieńcze!
— To są LUDZIE! Młodzi, pełni życia ludzie...
— No wariat jakiś... będzie mi wmawiał, że kura też człowiek.
— Jak długo zajmuje się pani przyrządzaniem i dostawą towaru?
— Całe życie, odkąd zaczęłam pracę na kuchni w wojsku.
— To wiele wyjaśnia...
— Słucham?
— Czy zdarza się pani próbować własnych wyrobów?
— Jak mam wiedzieć czy są dobre, jeśli najpierw nie spróbuję? Żeby zrobić dobry keks...
— Ma pani na myśli koks?
— No trzymajcie mnie, bo laską spałuję!
— Więc truje pani nie tylko bezbronne dzieci, ale też mugolskie siły wojskowe naszego państwa!
— Och... moje serce... Ty chuliganie! Bandyto ty! Gdy byłeś plemnikiem, ja już na froncie walczyłam! Należy mi się trochę szacunku!
— Już widzę nagłówek w "Żonglerze". Były bohater wojenny szprycuję młodzież narkotykami... O! Albo jeszcze lepiej: Wesołe jest życie staruszka na prochach. C-co pani zamierza? Proszę odłożyć tę laskę!
W tym momencie musiałem odrzucić moje cenne zapiski i uciekać przed zwariowaną emerytką, prawdopodobnie będącą pod wpływem narkotyków. Jestem pewien, że to właśnie ona dostarczyła do Hogwartu tajemniczy, żółty proszek. Co nią kieruje? Gdzie prowadzi swoją produkcję? I co w tym wszystkim robi golonka? Jedno jest pewne: jestem coraz bliżej rozwiązania całej zagadki i udowodnienia, iż Hogwart to tak naprawdę narkotykowa melina.
Oświadczenie
Ja, niżej podpisany Antonii Źdźióbko, nie odpowiadam za zniszczenia, jakie poniósł szpital w dniu mojego krótkiego pobytu. Za zbite wazony, dziury w ścianach, uszkodzoną aparaturę oraz wyważone drzwi do męskiej toalety całą odpowiedzialność ponosi Rose Granger.
Opuszczone spodnie, pyłek i kucyki Pony, czyli odpowiedzi Dracona Malfoya na Wasze pytania
17.08.2016
I oto nadeszło to, na co wszyscy czekali! Już za chwilę poznacie odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Czy Draco Malfoy jest gejem? Czy dostał kiedyś kosza? Czy lubi fretki? A jeśli tak, to jak BARDZO je lubi? Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować za liczny odzew z Waszej strony i zaprosić do czytania najbardziej ekscytującego, porywającego i najbardziej niebezpiecznego wywiadu, jaki miałem zaszczyt przeprowadzić.
— Raz, dwa, trzy... Siedem, osiem, dziewięć.
— To dobrze, że potrafi pan liczyć.
— Próba mikrofonu, próba mikrofonu... Odłóż nóż na kaloryfer. Czarna krowa w kropki bordo żarła trawę trzeszcząc mordą.
— Dobrze się pan czuje?
— Znakomicie. A pan?
— Zaczynam odczuwać mdłości.
— Chce pan wody?
— Nie. Mam dziwne przeczucie, że poczuję się lepiej, jak stąd wyjdę. Możemy w końcu zacząć?
— Zanim przeczytam pierwsze pytanie, powinien pan wiedzieć, że ma pan prawo do wymienienia niekomfortowego pytania, ale tylko jeden raz. Gotowy?
— Ni cholery.
— Zaczniemy od czegoś prostego... hmm... O, mam! Dark Rainbow pyta: Czy kiedykolwiek zawahałeś się do twojej orientacji seksualnej?
— Proszę?!
— Czyżby chciał pan wymienić pytanie?
— Nie! Ale jeśli to najbardziej normalne pytanie, to zaczynam obawiać się tych ludzi.
— A więc?
— Nie, nigdy się nie zawahałem.
— Czyli jest pan...
— Hetero, oczywiście.
— Oczywiście...
— Ma pan jakiś problem?
— Żadnego. Przejdźmy do następnego pytania, tym razem od Anonima. Masz konto na Facebooku?
— Co to jest Face-book?
— To jest taka strona, na której można napisać co się robi, lubi, dodawać zdjęcia swoje i te z przyjaciółmi. Można pisać komentarze i dostawać lajki...
— Lajki?
— No... taki przycisk, że coś się komuś podoba.
— Czyli, jeśli dobrze rozumiem, mogę wstawić tam swoje zdjęcie i czytać, jak bardzo podobam się ludziom?
— Tak.
— Hmm... Interesujące.
— Interesujący jest pana kolor włosów.
— Nie rozumiem.
— Pozwolę zadać pytanie od siebie. Czy ta platyna to naturalny kolor?
— Ależ oczywiście, że tak!
— Proszę się tak nie oburzać, musi pan przyznać, że platyna to niezbyt naturalny odcień i rzadko występuje od samego narodzenia.
— Przyjmij do wiadomości, że platyna to mój naturalny kolor. Nigdy go nie zmieniałem i nigdy zmieniać nie będę.
— Ale nie zaprzeczy pan, że w pańskiej rodzinie pojawiła się kilkukrotnie metamorfomagia?
— Co to ma do rzeczy?
— Absolutnie nic.
— Też tak sądzę.
— To była ironia.
— Nie wyszła panu.
— Czyli utrzymuje pan, że nic pan nie robił z włosami?
— Nie. Do czwartego roku życia miałem loki, ale, na szczęście, włosy z czasem mi się wyprostowały.
— Czyli nie jest pan na przykład... rudy?
— NIE.
— Zabawne. Warczy pan dokładnie jak mój pies.
— NASTĘPNE... PYTANE.
— Ema-rylis pyta: Co byś zrobił, gdyby okazało się że masz siostrę i jest nią Hermiona?
— Wymazałbym nam ten nieistotny fakt z pamięci.
— Godne podziwu, ale też trochę przerażające...
— Taki już jestem.
— Taak. Skoro już jesteśmy przy temacie panny Granger...
— To są też pytania związane z nią?
— Czyżbym widział strach w pańskich oczach?
— Nie. Myślałem, że to wywiad wyłącznie o mnie. Uprzedzam, że nie będę odpowiadał na pytania, na które nie jestem upoważniony...
— Dobra, dobra. Kolej na Shelby Xana... czy jak to się to odmienia...
— Dobry dziennikarz nie miałby z tym problemów... Nie podoba mi się to spojrzenie...
— Czy jako Hermiona nosiłbyś stringi i korzystał z usług erotycznych ze swoim poprzednim ciałem?
— ŻE CO?!
— Mam powtórzyć pytanie?
— To jest czysta złośliwość!
— Czytelników?
— Nie, twoja! Jestem pewien, że nikt normalny nie zadałby takiego pytania.
— Tak się składa, że padło takie pytanie i na dowód mam list od Shelby. Pokazać?
— Obejdzie się.
— Więc nosiłbyś stringi?
— Nie. Mam swoją godność.
— A czy...?
— Posuwałbym samego siebie? Przyznaję, jestem odrobinę narcystyczny...
— Odrobinę to spore niedopowiedzenie.
— ... ale w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego.
— Jest pan pewny?
— Raczej tak.
— Wracamy do Dark Rainbow, która zastanawia się, czy jesteś palący?
— Nie. Rzuciłem kilka miesięcy temu.
— Z własnej woli?
— Częściowo.
— Dosyć tajemnicza odpowiedź.
— Raczej krótka i zwięzła. Sam chciałem rzucić, ale pewna osoba tak jakby przyśpieszyła moją decyzję.
— Czy tą osobą jest Hermiona Granger?
— Czemu pan o nią pyta?
— Ja nie, ale czytelnicy owszem. Na przykład Vinci, która jest oburzona pańskim zachowaniem. Cytuję: "Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na pocałunek? Powinien pan szybciej zająć się panną Granger, ona także ma swoje potrzeby!"
— Jeśli chodzi o moją dziewczynę, nie będę odpowiadał na takie pytania. Powiem tylko, że wiem wszystko o jej potrzebach i jak nikt inny ją zadowolę.
— Wyczuwam tu podtekst.
— I słusznie.
— Nawiązując do pytania Vinci, czy na długo przed tym, jak zostaliście parą, odczuwał pan do niej... ciągotki?
— Można tak powiedzieć.
— Więc dlaczego pan się hamował? Przez pana historię rodzinną? Wychowanie? A może bał się pan?
— To wszystko po trochu.
— Znowu krótko i tajemniczo...
— Nie przywykłem do zwierzania się ludziom, których nie znam. Swoją drogą, nie wiedziałem, że ja i Granger mieliśmy kibiców jeszcze zanim zdecydowaliśmy się być razem.
— Moi czytelnicy są nadzwyczaj spostrzegawczy i wyczuli pismo nosem. Dodam od siebie, że ślicznie razem wyglądacie. Nicol Graf zastanawia się, jaki nosisz zwykle kolor bokserek?
— Może sama sprawdzić... To był oczywiście żart! Ja mam już dziewczynę. Czarne, zazwyczaj noszę czarne.
— Fakt, nie widać, jak są brudne.
— Nie! Po prostu lubię ten kolor, ok? W przeciwieństwie co do niektórych, wiem, co to prysznic.
— Ach tak... To idealny moment na list od LadyMidnight: czy kiedykolwiek Blaise pod wpływem alkoholu przystawiał się do ciebie?
— Znowu się mścisz!
— Ja tylko zadaję pytania. Proszę o odpowiedź.
— Nie, Zabini nigdy się do mnie nie przystawiał! Wyprzedzając następne pytanie: żaden inny mężczyzna też się do mnie nie przystawiał, ani ja nie przystawiałem się do nikogo, kto nie miałby piersi! Nikt z mojego otoczenia nie jest homoseksualistą. Myślę, że wyraziłem się dosyć jasno.
— Krystalicznie. Crookshanks: Jak nazywał się kot Sz. Pana Blaise'a Zabiniego?
— Kot Blaise'a posuwał wszystko, co się ruszało, dlatego też mój mądry inaczej przyjaciel nazwał go Posuwak.
— Lubił go pan?
— Nie. Popieprzeniec dobierał się do Bernarda, dlatego nigdy nie pozwalałem przynosić go do swojego domu.
— Sympatyczny zwierzak.
— Mam na ten temat inne zdanie.
— Do pana też się dobierał?!
— Ten wąsaty erotoman dobierał się do każdego.
— Więc kłamał pan, twierdząc, iż ŻADEN osobnik płci męskiej nie przystawiał się do pana?
— To był KOT! KOT, a nie MĘŻCZYZNA!
— Jesteś zoofilem?
Musieliśmy zrobić krótką przerwę, ponieważ mój gość zaczynał wykazywać objawy nerwicy, schizofrenii oraz chęć popełnienia brutalnego morderstwa na mojej skromnej osobie. Oczywiście nie mam do niego pretensji, gdyż jestem pewien, że to narkotyki odpowiadają za jego skrzywioną osobowość. Po wysłuchaniu siarczystej litanii, nauczeniu się kilku oryginalnych przekleństw i zdjęciu ze mnie pana Malfoya, moja ekipa zdołała uspokoić wzburzonego arystokratę. Pod groźbą wniesienia skargi o pobicie, zgodził się na udział w dalszej części wywiadu.
— Przejdźmy do bezpiecznego pytania od Aleksandry: Czy planujesz mieć dzieci, a jeśli tak, to jakbyś je nazwał?
— Kiedyś na pewno zostanę ojcem, ale najpierw ukończę Hogwart, jakąś szkołę poowutemską i zacznę pracować. Co do imion, to nigdy wcześniej się nie zastanawiałem, ale gdybym miał wybierać, to wybrałbym arystokrackie imię. Na przykład... no nie wiem, ale z całą pewnością nie było by to coś oklepanego.
— Gramali zastanawia się, czy kiedykolwiek był pan w mugolskim klubie? Jeśli tak, to czy podrywał pan tam jakieś mugolki lub mugoli?
— Raz przez przypadek trafiłem do mugolskiego baru i to moja jedyna przygoda z mugolskimi miejscami rozrywki.
— Drugie pytanie, bardzo ciekawe... Czy zna pan skład pewnego złotego proszku, sypiącego się z sufitu podczas Balu Bożonarodzeniowego?
— Oczywiście, sam się nim zajmowałem.
— SAM? Czy to znaczy, że pan też zajmuje się... produkcją?
— Produkcją czego?
— No... proszków.
— Ach, o to chodzi. Przeczytałem kilka pańskich artykułów...
— Bardzo mi miło.
— ... i doszedłem do wniosku, że większych głupot chyba nigdy w życiu nie czytałem. Nazywanie Hogwartu meliną narkotykową, a samą dyrektorkę baronem narkotykowym to największa niedorzeczność w dziejach "Żonglera", a to dużo mówi, bo ten szmatławiec pisze same bzdety...
— Wypraszam sobie! Na tę nielegalną działalność mam niezbite dowody!
— Myślę, że jeszcze jedno spotkanie z panią Rose Granger dobrze by panu zrobiło.
— P-proszę nie wspominać przy mnie tej kobiety! Do dziś mam koszmary.
— Jakie?
— No więc jestem w Hogwarcie... prowadzę śledztwo. Wchodzę do Wielkiej Sali, mam przy sobie taką ładną lupę...
— I co się dzieje dalej?
— Zapala się reflektor i światło pada na scenę, gdzie znajduje się ta agresywna emerytka. Ma na sobie krótką, opiętą sukienkę w czarne cekiny i pokręcone włosy... Wygląd rodem z lat dwudziestych.
— A potem?
— Podchodzę do sceny, a ona zaczyna śpiewać taką sprośną piosenkę...
— Może to ciche prośby twego serca? Może potajemnie podkochujesz się w Rose Granger?
— Tak myślisz? Zaraz, zaraz... Bardzo śmieszne! To ja przeprowadzam wywiad z panem, a nie pan udziela mi terapii.
— A przydałaby się panu.
— Następne pytanie! A, nie. Najpierw proszę odpowiedzieć na poprzednie i nie zmieniać tematu!
— To był zwykły pyłek kwiatowy, zaczarowany, by był nieco większy i się świecił... ale co ja tam wiem. Może to była heroina?
— Widzę, że jest panu do śmiechu. Kolejne pytanie od mojej ulubionej czytelniczki, Shelby Xana: Co byś zrobił gdybyś obudził się w nieznanym ci miejscu w łóżku z Teodorem i obaj bylibyście nago?
— Co jest z tymi ludźmi?!
— Proszę się nie denerwować, to całkiem niewinne pytanie.
— Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji, tak samo jak Nott. I po raz kolejny, powtarzam: jestem hetero i mogę to udowodnić, choćby spędzając noc z każdą po kolei!
— Ma pan dziewczynę.
— Racja...
— Poza tym, pytanie brzmiało: co by pan zrobił, gdyby znalazł się w takiej sytuacji.
— Skoczyłbym z wieży astronomicznej. Następne pytanie.
— Daria i Hania: Jak zareagował Pan, gdy w Malfoy Manor Panna Granger została poddana torturom?
— Wymieniam.
— Na pewno? Nie wiadomo, co się trafi w zamian...
— Chcę skorzystać z przywileju wymienienia pytania.
— W porządku. Od Anonima: Kochany, najwspanialszy, najskromniejszy Draco! Bardzo się cieszę, że mam okazję zadać ci kilka pytań.
— O! W końcu jakaś normalna osoba...
— Jak się czułeś, gdy Hermiona wyciągała ci kolczyk?
— Kurwa...
— A więc? Jak się pan czuł? Sam jestem ciekaw.
— Jeszcze trochę, a rodzona matka cię nie pozna.
— Proszę wracać na miejsce i odpowiedzieć.
— Drogi Anonimie! Czułem się prze-kurwa-fantastycznie! Ten ból, to palenie, te rwanie! Och! Merlinie, jakie to było cudowne! Chciałbym wrócić do tamtej chwili i powtarzać to raz za razem i jeszcze raz! I jeszcze raz! Granger była tak cudowna, że o mało...
— Pragnę przypomnieć, iż "Żonglera" czytują nieletni czarodzieje.
— Och... no tak.. Ehem. To się wytnie.
— Oczywiście. A więc? Jak się pan czuł?
— To było bolesne doświadczenie, którego nie życzyłbym nawet Potterowi. Tyle w temacie.
— Och... liczyłem na więcej.
— To sam sobie zrób takiego kolczyka, a później pozwól niedoświadczonej babie wyjmować go najpierw ręcznie, a później obcęgami.
— Było aż tak źle?
— Wolałbym rodzić pięcioraczki, biegając po rozżarzonych węglach, niż przeżywać to ponownie.
— Współczuję traumatycznego przeżycia. Łączę się w bólu.
— Czy to koniec dziwnych pytań?
— Zbyt wiele przeżyłeś, by nadal cię nimi gnębić. Teraz to zrozumiałem... Wybacz.
— A ty wybacz tę rozbitą wargę. I podartą koszulę... i połamane okulary...
— Nie ma o czym mówić. Kolejne pytanie z listu od Anonima. Jak radziliście sobie z potrzebami toaletowymi podczas turnieju?
— No cóż... odchodziło się od obozu i załatwiało się sprawę w otoczeniu natury, a w ruch szły liście. (śmiech) Pamiętam, jak w Amazonii Hermiona uparła się, że nie będzie się załatwiała w pobliżu mnie, bo mi nie ufa i odeszła od obozu spory kawałek. Czekałem z godzinę, aż wróciła... Gdy ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Miała zaczerwienione ręce i cały czas się drapała. Gdy opisała mi roślinę, którą... hmm... której użyła, zacząłem szukać jej w książce. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, gdy okazało się, że weszła w parzącą roślinę. Kiedy doszliśmy do rzeczki, od razu do niej wskoczyła i na widok Granger, moczącej tyłek w wodzie, nie mogłem się opanować i padłem na ziemię. Ta jej ulga na twarzy! Ale od tej pory już nie marudziła i wolała mi zaufać, niż dzień w dzień parzyć sobie... hmm... miejsca intymne.
— Skoro jesteśmy w temacie miejsc intymnych, to jakbyś zareagował w sytuacji gdybyś zobaczył Granger w dwuznacznej sytuacji z innym mężczyzną? Pytanie oczywiście od Anonima, czysto hipotetyczne.
— Zareagowałbym tak, jak każdy inny facet w tej sytuacji. Niedoszłym eunuchem zająłbym się od razu, natomiast trudno mi powiedzieć, co bym zrobił z Granger, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Jestem osobą, którą łatwo wyprowadzić z równowagi i trudno odzyskać moje zaufanie, nie wybaczam od razu.
— Ale byłbyś zdolny, dać jej drugą szansę?
— Musiało by minąć dużo czasu, ale nigdy nie patrzyłbym już na nią jak na tę samą kobietę.
— Natt pisze: Co sądzisz o relacji Hermiona-Krum?
— To coś między nimi było?
— Nie wiadomo. Podobno była to krótka, nietrwała przyjaźń.
— Nie sądzę, żeby do czegoś między nimi doszło.
— Skąd ta pewność?
— Po prostu to wiem. Napakowane, pozbawione mózgu byczki nie są w jej typie.
— A kto jest?
— To oczywiste, że JA.
— No tak... Lumos: Czy jakaś dziewczyna dała ci kosza?
— Nigdy.
— Oldenia Malfoy zastanawia się jakie jest twoje najmilsze wspomnienie?
(Arystokrata uśmiecha się delikatnie i na moment zatapia w myślach)
— Zdobycie Pucharu Quidditcha.
— Hmm... Na pewno?
— Chyba najlepiej wiem, jakie jest moje najlepsze wspomnienie.
— Po prostu odniosłem wrażenie, że myśli pan o czymś innym. A konkretniej o kimś.
— Więc byłeś w błędzie. Nie jestem z tych, co miękną w związku i myślą tylko o dziewczynie.
— Jasne. A... Psik!pantofel...
— Mówił pan coś?
— Skądże znowu. O, to jest bardzo ciekawe pytanie. A więc, Potterhead pisze: Gdybyś się dowiedział, że Granger jest twoją psychofanką, a w pokoju ma ukryte przejście do ołtarzyka poświęconego tobie... co byś zrobił?
— Okey... Najpierw wybuchnąłbym śmiechem, a później uciekał od niej najdalej jak można. Później jednak wróciłbym i porobił zdjęcia, żebym miał na nią jakiegoś haczyka. Ale cieszę się, że Granger nie jest dziewczyną tego typu, poważnie, to jeden z powodów, dla którego z nią jestem. Jest taka... normalna i mnie samego traktuje normalnie. Wiem, że nigdy nic takiego nie odwali, ale tak dla pewności rozejrzę się po jej pokoju.
— A jakie są inne powody?
— Ehem... o nich mówić nie będę. Następne pytanie poproszę.
— Anonim. Czy ze względu na Granger zmienisz nastawienie do Ginny i Harry'ego?
— Nie jestem człowiekiem, który bez porządnego powodu zmienia nastawienie do kogoś. Na moje zaufanie, jak już wspomniałem, trzeba sobie zasłużyć. A bywa i tak, że jak kogoś nie lubię, to nie polubię wcale.
— Kolejny Anonim...
— Ludzie się mnie boją, czy jak?
— Bardzo możliwe, panie Malfoy. Czy gdyby Granger poprosiłaby cię o zaśpiewanie piosenki, to zrobiłbyś to? Jaka by to była piosenka?
— W odpowiednich warunkach, może... I sam bym napisał piosenkę. Mam do tego wyjątkowe uzdolnienia.
— Śmiem w to wątpić....
— Słucham?
— To, co pan słyszał, panie Malfoy. Nie wierzę, że jest pan w stanie ułożyć jakikolwiek rym, nawet do tak prostej i rytmicznej piosenki jak "Siekiera, motyka i Ognista".
— Banał, każdy byłby w stanie ułożyć kilka wersów, nawet taki przygłup jak ty...
— A więc przyjmujesz wyzwanie?
— Z przyjemnością.
— Zaczynaj!
— Siekiera, motyka, garść cyjanku, nie przeżyjesz poniedziałku...
— Siekiera, motyka, zimny trup, pora kopać sobie grób!
— Siekiera, motyka, błyskawica, tłuczek kończy mecz Quidditcha...
— Siekiera, motyka, nowy nóż, ktoś ma chyba we łbie gwóźdź!
— Siekiera, motyka, jak pierdolnę, wybiję ci zęby dolne...
— Siekiera, motyka, mam już dość, powołuję się na klauzulę ochrony dziennikarzy!
— Wygrałem! Czy w nagrodę możemy kończyć już ten wywiad?
— To było nieczyste zagranie. Naprawdę myślałem, że chcę mnie pan dopaść. Ale trudno, zakład to zakład. Zwracam honor i czytam pytania od Magical Angel: Umówisz się ze mną? Co najczęściej lubisz pić?
— Najpierw musiałbym zobaczyć twoje zdjęcie. Raz już popełniłem taki błąd. Ugh, nie będę zagłębiał się w szczegóły... ale teraz oczywiście jestem zajęty, więc wszelkie oferty odrzucam z marszu. Jestem facetem z zasadami.
— Oczywiście...
— A co do picia, najbardziej lubię, oczywiście, Ognistą. Nie znoszę natomiast piwa kremowego. Jest za słodkie i mdłe.
— Weronika: Lubisz fretki?
— Fretki to najbardziej nieznośne, obrzydliwe i obleśne stworzenia, jakie stąpają po tej ziemi. Nie znoszę fretek.
— Hmm... Czy to jest jakiś uraz z przeszłości?
— Zaraz sam dorobisz się urazu. A już przestawałeś mnie denerwować.
— A jak czujesz się z tym, że jest to twoja ksywka w Hogwarcie?
— W Hogwarcie NIKT tak do mnie nie mówi.
— Mam na ten temat inne informacje.
— Od Anonimowego Informatora?
— Nie.
— Już ja sobie z nim porozmawiam...
— Jeszcze z panem nie skończyłem, proszę wracać na miejsce i odpowiedzieć. Uxiqa: Wyobraź sobie, że jesteś dziewczyną. W kim mógłbyś się zakochać?
— Jeśli byłbym nią od urodzenia, to w sobie. Jeśli stałbym się nią przez eliksir, nie zbliżałbym się do facetów. Jeszcze jedna uwaga o mojej seksualności...
— Ależ tu nie było żadnych podtekstów! Proszę wytrzymać, jeszcze tylko... sześć, krótkich pytań. Kolejne pytanie od Uxiqa. Jakie jest twoje najbardziej żenujące wspomnienie z dzieciństwa?
— Hmm... Nie wierzę, że to robię... Miałem cztery lata, a w domu odbywało się przyjęcie... nie pamiętam dokładnie z jakiej okazji, w każdym razie przyszło sporo osób... naprawdę muszę?
— Tak.
— Eh... jako, że czułem się już dorosły i samodzielny, nie zawracałem matce głowy za każdym razem, gdy musiałem pójść do toalety. Tak było i tym razem.
— I co się stało? Nie zdążyłeś na czas rozpiąć spodenek?
— Nie, po prostu zapomniałem o tym, że zanim wyjdę z łazienki, muszę je z powrotem założyć... Zadowolony z siebie, dumnym krokiem wszedłem do salonu z gołym dupskiem na widoku...
— Domyślam się, że ta historia często wypływała podczas spotkań w gronie znajomych...
— Tak, do czasu, gdy nauczyłem się rzucać zaklęcie zapomnienia i wymazałem najgorszym plotkarom te wspomnienie z pamięci... Pani Welliq przez pewien czas nie wiedziała, jak się nazywa, ale zdaje się, że pamięć wróciła jej po kilku latach... Zadowoleni?
— Tak, uważam, że czytelnicy będą wprost wniebowzięci. Następne pytanie, znowu od Anonima: czy dałbyś Ivanovi szansę jako bratu / koledze?
— Wymiana.
— Już raz z niej pan skorzystał.
— Zbyt wiele się wydarzyło, bym mógł to zrobić. Następne.
— Co sądzisz o dziennikarzach?
— To wredne, zdradzieckie szuje, które budują swoją reputacje na plotkach, pomówieniach i szukaniu sensacji tam, gdzie jej nie ma.
— Czy to się odnosi do mojej osoby?
— Ależ skąd.
— Tak też sądziłem... Mhhh... to może... teraz kolejne pytanie od Darii i Hani: Czy kolejny utwór w stylu "Prawie jak Brat" również będzie ukazany na mugolskim Internecie? W końcu Pana utwór jak i pana Blaise'a ma ponad miliard wyświetleń!
— Jaki utwór? W mugolskim... Nie... nie zrobił tego...
— Mam rozumieć, że nie widział pan filmiku?
— Filmiku?!
— No to będzie wesoło... Proszę podejść, pokażę panu.
[INTRO]
— Haha, co za kretyn, naprawdę znalazł się ktoś, kto chciał oglądać jego gębę?
[Pierwsze zdjęcie]
— Okey, mogło być gorzej... nawet fajnie wyszedłem na tym zdjęciu... tylko to denerwujące cmokanie w tle...
[Kolejne]
— Nie wierzę, że to zrobił...
[Pierwsze słowa piosenki]
— Zabiję go.
[Zdjęcie ze zjawiskowym ułożeniem włosów]
— Wcale tak nie było... poza tym naprawdę wyglądały świetnie, pewnie się mści, bo on z rana wygląda jakby oberwał zaklęciem żądlącym... O nienienie, da się to trwale usunąć, prawda? Nie płakałem, po prostu zrobił mi zdjęcie, gdy ziewałem...
[Zdjęcie w locie bez miotły]
— Ugh?!
[Zdjęcia z imprezy, której nie pamięta]
— O Salazarze, jaki wstyd, jak ja się ludziom pokażę?
[Ponownie zdjęcie w locie bez miotły]
— ZABINI!
...
— BO SĄ niefotogeniczni!
[Zdjęcie pana Zabiniego]
— Gówno prawda!
[Farbowanie włosów]
— To był pomysł tych podstępnych mend! Widzisz? Gdybym był metamorfomagiem nigdy by do czegoś takiego nie doszło.
[Na placu zabaw]
— Czy to jest... Weasley?
[Koniec]
— Przepraszam na chwilę, muszę im tylko nogi z dupy powyrywać...
— Ostatnie pytanie i będzie pan wolny, przynajmniej do czasu, gdy Ministerstwo dowie się o morderstwie dwójki Ślizgonów... Uuu... to jest ciekawe. Panie Malfoy, proszę się przygotować.
— Czy może być coś gorszego?
— A oglądał pan "Pantofla"?
— A powinienem?
— Nie, zdecydowanie odradzam. Wracając ostatniego pytania, które zada Uxiqa: Co pan sądzi o tym wywiadzie? Co by Pan zrobił, gdybym powiedziała, że wiem wszystko na TEN temat? Tak, na TEN temat. Pańska tajemnica jest u mnie bezpieczna... Na razie
— Wywiad całkowicie niepotrzebny i beznadziejny, gdyby nie moja osoba. A co do tej tajemnicy... Znajdę cię i zabiję jeśli komukolwiek o tym powiesz. Jeśli ktoś dowie się o tym, że w dzieciństwie kolekcjonowałem kucyki Pony.... o kurwa. Wytniesz to.
— Oczywiście.
— Co to ma do rzeczy?
— Absolutnie nic.
— Też tak sądzę.
— To była ironia.
— Nie wyszła panu.
— Czyli utrzymuje pan, że nic pan nie robił z włosami?
— Nie. Do czwartego roku życia miałem loki, ale, na szczęście, włosy z czasem mi się wyprostowały.
— Czyli nie jest pan na przykład... rudy?
— NIE.
— Zabawne. Warczy pan dokładnie jak mój pies.
— NASTĘPNE... PYTANE.
— Ema-rylis pyta: Co byś zrobił, gdyby okazało się że masz siostrę i jest nią Hermiona?
— Wymazałbym nam ten nieistotny fakt z pamięci.
— Godne podziwu, ale też trochę przerażające...
— Taki już jestem.
— Taak. Skoro już jesteśmy przy temacie panny Granger...
— To są też pytania związane z nią?
— Czyżbym widział strach w pańskich oczach?
— Nie. Myślałem, że to wywiad wyłącznie o mnie. Uprzedzam, że nie będę odpowiadał na pytania, na które nie jestem upoważniony...
— Dobra, dobra. Kolej na Shelby Xana... czy jak to się to odmienia...
— Dobry dziennikarz nie miałby z tym problemów... Nie podoba mi się to spojrzenie...
— Czy jako Hermiona nosiłbyś stringi i korzystał z usług erotycznych ze swoim poprzednim ciałem?
— ŻE CO?!
— Mam powtórzyć pytanie?
— To jest czysta złośliwość!
— Czytelników?
— Nie, twoja! Jestem pewien, że nikt normalny nie zadałby takiego pytania.
— Tak się składa, że padło takie pytanie i na dowód mam list od Shelby. Pokazać?
— Obejdzie się.
— Więc nosiłbyś stringi?
— Nie. Mam swoją godność.
— A czy...?
— Posuwałbym samego siebie? Przyznaję, jestem odrobinę narcystyczny...
— Odrobinę to spore niedopowiedzenie.
— ... ale w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego.
— Jest pan pewny?
— Raczej tak.
— Wracamy do Dark Rainbow, która zastanawia się, czy jesteś palący?
— Nie. Rzuciłem kilka miesięcy temu.
— Z własnej woli?
— Częściowo.
— Dosyć tajemnicza odpowiedź.
— Raczej krótka i zwięzła. Sam chciałem rzucić, ale pewna osoba tak jakby przyśpieszyła moją decyzję.
— Czy tą osobą jest Hermiona Granger?
— Czemu pan o nią pyta?
— Ja nie, ale czytelnicy owszem. Na przykład Vinci, która jest oburzona pańskim zachowaniem. Cytuję: "Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na pocałunek? Powinien pan szybciej zająć się panną Granger, ona także ma swoje potrzeby!"
— Jeśli chodzi o moją dziewczynę, nie będę odpowiadał na takie pytania. Powiem tylko, że wiem wszystko o jej potrzebach i jak nikt inny ją zadowolę.
— Wyczuwam tu podtekst.
— I słusznie.
— Nawiązując do pytania Vinci, czy na długo przed tym, jak zostaliście parą, odczuwał pan do niej... ciągotki?
— Można tak powiedzieć.
— Więc dlaczego pan się hamował? Przez pana historię rodzinną? Wychowanie? A może bał się pan?
— To wszystko po trochu.
— Znowu krótko i tajemniczo...
— Nie przywykłem do zwierzania się ludziom, których nie znam. Swoją drogą, nie wiedziałem, że ja i Granger mieliśmy kibiców jeszcze zanim zdecydowaliśmy się być razem.
— Moi czytelnicy są nadzwyczaj spostrzegawczy i wyczuli pismo nosem. Dodam od siebie, że ślicznie razem wyglądacie. Nicol Graf zastanawia się, jaki nosisz zwykle kolor bokserek?
— Może sama sprawdzić... To był oczywiście żart! Ja mam już dziewczynę. Czarne, zazwyczaj noszę czarne.
— Fakt, nie widać, jak są brudne.
— Nie! Po prostu lubię ten kolor, ok? W przeciwieństwie co do niektórych, wiem, co to prysznic.
— Ach tak... To idealny moment na list od LadyMidnight: czy kiedykolwiek Blaise pod wpływem alkoholu przystawiał się do ciebie?
— Znowu się mścisz!
— Ja tylko zadaję pytania. Proszę o odpowiedź.
— Nie, Zabini nigdy się do mnie nie przystawiał! Wyprzedzając następne pytanie: żaden inny mężczyzna też się do mnie nie przystawiał, ani ja nie przystawiałem się do nikogo, kto nie miałby piersi! Nikt z mojego otoczenia nie jest homoseksualistą. Myślę, że wyraziłem się dosyć jasno.
— Krystalicznie. Crookshanks: Jak nazywał się kot Sz. Pana Blaise'a Zabiniego?
— Kot Blaise'a posuwał wszystko, co się ruszało, dlatego też mój mądry inaczej przyjaciel nazwał go Posuwak.
— Lubił go pan?
— Nie. Popieprzeniec dobierał się do Bernarda, dlatego nigdy nie pozwalałem przynosić go do swojego domu.
— Sympatyczny zwierzak.
— Mam na ten temat inne zdanie.
— Do pana też się dobierał?!
— Ten wąsaty erotoman dobierał się do każdego.
— Więc kłamał pan, twierdząc, iż ŻADEN osobnik płci męskiej nie przystawiał się do pana?
— To był KOT! KOT, a nie MĘŻCZYZNA!
— Jesteś zoofilem?
Musieliśmy zrobić krótką przerwę, ponieważ mój gość zaczynał wykazywać objawy nerwicy, schizofrenii oraz chęć popełnienia brutalnego morderstwa na mojej skromnej osobie. Oczywiście nie mam do niego pretensji, gdyż jestem pewien, że to narkotyki odpowiadają za jego skrzywioną osobowość. Po wysłuchaniu siarczystej litanii, nauczeniu się kilku oryginalnych przekleństw i zdjęciu ze mnie pana Malfoya, moja ekipa zdołała uspokoić wzburzonego arystokratę. Pod groźbą wniesienia skargi o pobicie, zgodził się na udział w dalszej części wywiadu.
— Przejdźmy do bezpiecznego pytania od Aleksandry: Czy planujesz mieć dzieci, a jeśli tak, to jakbyś je nazwał?
— Kiedyś na pewno zostanę ojcem, ale najpierw ukończę Hogwart, jakąś szkołę poowutemską i zacznę pracować. Co do imion, to nigdy wcześniej się nie zastanawiałem, ale gdybym miał wybierać, to wybrałbym arystokrackie imię. Na przykład... no nie wiem, ale z całą pewnością nie było by to coś oklepanego.
— Gramali zastanawia się, czy kiedykolwiek był pan w mugolskim klubie? Jeśli tak, to czy podrywał pan tam jakieś mugolki lub mugoli?
— Raz przez przypadek trafiłem do mugolskiego baru i to moja jedyna przygoda z mugolskimi miejscami rozrywki.
— Drugie pytanie, bardzo ciekawe... Czy zna pan skład pewnego złotego proszku, sypiącego się z sufitu podczas Balu Bożonarodzeniowego?
— Oczywiście, sam się nim zajmowałem.
— SAM? Czy to znaczy, że pan też zajmuje się... produkcją?
— Produkcją czego?
— No... proszków.
— Ach, o to chodzi. Przeczytałem kilka pańskich artykułów...
— Bardzo mi miło.
— ... i doszedłem do wniosku, że większych głupot chyba nigdy w życiu nie czytałem. Nazywanie Hogwartu meliną narkotykową, a samą dyrektorkę baronem narkotykowym to największa niedorzeczność w dziejach "Żonglera", a to dużo mówi, bo ten szmatławiec pisze same bzdety...
— Wypraszam sobie! Na tę nielegalną działalność mam niezbite dowody!
— Myślę, że jeszcze jedno spotkanie z panią Rose Granger dobrze by panu zrobiło.
— P-proszę nie wspominać przy mnie tej kobiety! Do dziś mam koszmary.
— Jakie?
— No więc jestem w Hogwarcie... prowadzę śledztwo. Wchodzę do Wielkiej Sali, mam przy sobie taką ładną lupę...
— I co się dzieje dalej?
— Zapala się reflektor i światło pada na scenę, gdzie znajduje się ta agresywna emerytka. Ma na sobie krótką, opiętą sukienkę w czarne cekiny i pokręcone włosy... Wygląd rodem z lat dwudziestych.
— A potem?
— Podchodzę do sceny, a ona zaczyna śpiewać taką sprośną piosenkę...
— Może to ciche prośby twego serca? Może potajemnie podkochujesz się w Rose Granger?
— Tak myślisz? Zaraz, zaraz... Bardzo śmieszne! To ja przeprowadzam wywiad z panem, a nie pan udziela mi terapii.
— A przydałaby się panu.
— Następne pytanie! A, nie. Najpierw proszę odpowiedzieć na poprzednie i nie zmieniać tematu!
— To był zwykły pyłek kwiatowy, zaczarowany, by był nieco większy i się świecił... ale co ja tam wiem. Może to była heroina?
— Widzę, że jest panu do śmiechu. Kolejne pytanie od mojej ulubionej czytelniczki, Shelby Xana: Co byś zrobił gdybyś obudził się w nieznanym ci miejscu w łóżku z Teodorem i obaj bylibyście nago?
— Co jest z tymi ludźmi?!
— Proszę się nie denerwować, to całkiem niewinne pytanie.
— Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji, tak samo jak Nott. I po raz kolejny, powtarzam: jestem hetero i mogę to udowodnić, choćby spędzając noc z każdą po kolei!
— Ma pan dziewczynę.
— Racja...
— Poza tym, pytanie brzmiało: co by pan zrobił, gdyby znalazł się w takiej sytuacji.
— Skoczyłbym z wieży astronomicznej. Następne pytanie.
— Daria i Hania: Jak zareagował Pan, gdy w Malfoy Manor Panna Granger została poddana torturom?
— Wymieniam.
— Na pewno? Nie wiadomo, co się trafi w zamian...
— Chcę skorzystać z przywileju wymienienia pytania.
— W porządku. Od Anonima: Kochany, najwspanialszy, najskromniejszy Draco! Bardzo się cieszę, że mam okazję zadać ci kilka pytań.
— O! W końcu jakaś normalna osoba...
— Jak się czułeś, gdy Hermiona wyciągała ci kolczyk?
— Kurwa...
— A więc? Jak się pan czuł? Sam jestem ciekaw.
— Jeszcze trochę, a rodzona matka cię nie pozna.
— Proszę wracać na miejsce i odpowiedzieć.
— Drogi Anonimie! Czułem się prze-kurwa-fantastycznie! Ten ból, to palenie, te rwanie! Och! Merlinie, jakie to było cudowne! Chciałbym wrócić do tamtej chwili i powtarzać to raz za razem i jeszcze raz! I jeszcze raz! Granger była tak cudowna, że o mało...
— Pragnę przypomnieć, iż "Żonglera" czytują nieletni czarodzieje.
— Och... no tak.. Ehem. To się wytnie.
— Oczywiście. A więc? Jak się pan czuł?
— To było bolesne doświadczenie, którego nie życzyłbym nawet Potterowi. Tyle w temacie.
— Och... liczyłem na więcej.
— To sam sobie zrób takiego kolczyka, a później pozwól niedoświadczonej babie wyjmować go najpierw ręcznie, a później obcęgami.
— Było aż tak źle?
— Wolałbym rodzić pięcioraczki, biegając po rozżarzonych węglach, niż przeżywać to ponownie.
— Współczuję traumatycznego przeżycia. Łączę się w bólu.
— Czy to koniec dziwnych pytań?
— Zbyt wiele przeżyłeś, by nadal cię nimi gnębić. Teraz to zrozumiałem... Wybacz.
— A ty wybacz tę rozbitą wargę. I podartą koszulę... i połamane okulary...
— Nie ma o czym mówić. Kolejne pytanie z listu od Anonima. Jak radziliście sobie z potrzebami toaletowymi podczas turnieju?
— No cóż... odchodziło się od obozu i załatwiało się sprawę w otoczeniu natury, a w ruch szły liście. (śmiech) Pamiętam, jak w Amazonii Hermiona uparła się, że nie będzie się załatwiała w pobliżu mnie, bo mi nie ufa i odeszła od obozu spory kawałek. Czekałem z godzinę, aż wróciła... Gdy ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Miała zaczerwienione ręce i cały czas się drapała. Gdy opisała mi roślinę, którą... hmm... której użyła, zacząłem szukać jej w książce. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, gdy okazało się, że weszła w parzącą roślinę. Kiedy doszliśmy do rzeczki, od razu do niej wskoczyła i na widok Granger, moczącej tyłek w wodzie, nie mogłem się opanować i padłem na ziemię. Ta jej ulga na twarzy! Ale od tej pory już nie marudziła i wolała mi zaufać, niż dzień w dzień parzyć sobie... hmm... miejsca intymne.
— Skoro jesteśmy w temacie miejsc intymnych, to jakbyś zareagował w sytuacji gdybyś zobaczył Granger w dwuznacznej sytuacji z innym mężczyzną? Pytanie oczywiście od Anonima, czysto hipotetyczne.
— Zareagowałbym tak, jak każdy inny facet w tej sytuacji. Niedoszłym eunuchem zająłbym się od razu, natomiast trudno mi powiedzieć, co bym zrobił z Granger, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Jestem osobą, którą łatwo wyprowadzić z równowagi i trudno odzyskać moje zaufanie, nie wybaczam od razu.
— Ale byłbyś zdolny, dać jej drugą szansę?
— Musiało by minąć dużo czasu, ale nigdy nie patrzyłbym już na nią jak na tę samą kobietę.
— Natt pisze: Co sądzisz o relacji Hermiona-Krum?
— To coś między nimi było?
— Nie wiadomo. Podobno była to krótka, nietrwała przyjaźń.
— Nie sądzę, żeby do czegoś między nimi doszło.
— Skąd ta pewność?
— Po prostu to wiem. Napakowane, pozbawione mózgu byczki nie są w jej typie.
— A kto jest?
— To oczywiste, że JA.
— No tak... Lumos: Czy jakaś dziewczyna dała ci kosza?
— Nigdy.
— Oldenia Malfoy zastanawia się jakie jest twoje najmilsze wspomnienie?
(Arystokrata uśmiecha się delikatnie i na moment zatapia w myślach)
— Zdobycie Pucharu Quidditcha.
— Hmm... Na pewno?
— Chyba najlepiej wiem, jakie jest moje najlepsze wspomnienie.
— Po prostu odniosłem wrażenie, że myśli pan o czymś innym. A konkretniej o kimś.
— Więc byłeś w błędzie. Nie jestem z tych, co miękną w związku i myślą tylko o dziewczynie.
— Jasne. A... Psik!pantofel...
— Mówił pan coś?
— Skądże znowu. O, to jest bardzo ciekawe pytanie. A więc, Potterhead pisze: Gdybyś się dowiedział, że Granger jest twoją psychofanką, a w pokoju ma ukryte przejście do ołtarzyka poświęconego tobie... co byś zrobił?
— Okey... Najpierw wybuchnąłbym śmiechem, a później uciekał od niej najdalej jak można. Później jednak wróciłbym i porobił zdjęcia, żebym miał na nią jakiegoś haczyka. Ale cieszę się, że Granger nie jest dziewczyną tego typu, poważnie, to jeden z powodów, dla którego z nią jestem. Jest taka... normalna i mnie samego traktuje normalnie. Wiem, że nigdy nic takiego nie odwali, ale tak dla pewności rozejrzę się po jej pokoju.
— A jakie są inne powody?
— Ehem... o nich mówić nie będę. Następne pytanie poproszę.
— Anonim. Czy ze względu na Granger zmienisz nastawienie do Ginny i Harry'ego?
— Nie jestem człowiekiem, który bez porządnego powodu zmienia nastawienie do kogoś. Na moje zaufanie, jak już wspomniałem, trzeba sobie zasłużyć. A bywa i tak, że jak kogoś nie lubię, to nie polubię wcale.
— Kolejny Anonim...
— Ludzie się mnie boją, czy jak?
— Bardzo możliwe, panie Malfoy. Czy gdyby Granger poprosiłaby cię o zaśpiewanie piosenki, to zrobiłbyś to? Jaka by to była piosenka?
— W odpowiednich warunkach, może... I sam bym napisał piosenkę. Mam do tego wyjątkowe uzdolnienia.
— Śmiem w to wątpić....
— Słucham?
— To, co pan słyszał, panie Malfoy. Nie wierzę, że jest pan w stanie ułożyć jakikolwiek rym, nawet do tak prostej i rytmicznej piosenki jak "Siekiera, motyka i Ognista".
— Banał, każdy byłby w stanie ułożyć kilka wersów, nawet taki przygłup jak ty...
— A więc przyjmujesz wyzwanie?
— Z przyjemnością.
— Zaczynaj!
— Siekiera, motyka, garść cyjanku, nie przeżyjesz poniedziałku...
— Siekiera, motyka, zimny trup, pora kopać sobie grób!
— Siekiera, motyka, błyskawica, tłuczek kończy mecz Quidditcha...
— Siekiera, motyka, nowy nóż, ktoś ma chyba we łbie gwóźdź!
— Siekiera, motyka, jak pierdolnę, wybiję ci zęby dolne...
— Siekiera, motyka, mam już dość, powołuję się na klauzulę ochrony dziennikarzy!
— Wygrałem! Czy w nagrodę możemy kończyć już ten wywiad?
— To było nieczyste zagranie. Naprawdę myślałem, że chcę mnie pan dopaść. Ale trudno, zakład to zakład. Zwracam honor i czytam pytania od Magical Angel: Umówisz się ze mną? Co najczęściej lubisz pić?
— Najpierw musiałbym zobaczyć twoje zdjęcie. Raz już popełniłem taki błąd. Ugh, nie będę zagłębiał się w szczegóły... ale teraz oczywiście jestem zajęty, więc wszelkie oferty odrzucam z marszu. Jestem facetem z zasadami.
— Oczywiście...
— A co do picia, najbardziej lubię, oczywiście, Ognistą. Nie znoszę natomiast piwa kremowego. Jest za słodkie i mdłe.
— Weronika: Lubisz fretki?
— Fretki to najbardziej nieznośne, obrzydliwe i obleśne stworzenia, jakie stąpają po tej ziemi. Nie znoszę fretek.
— Hmm... Czy to jest jakiś uraz z przeszłości?
— Zaraz sam dorobisz się urazu. A już przestawałeś mnie denerwować.
— A jak czujesz się z tym, że jest to twoja ksywka w Hogwarcie?
— W Hogwarcie NIKT tak do mnie nie mówi.
— Mam na ten temat inne informacje.
— Od Anonimowego Informatora?
— Nie.
— Już ja sobie z nim porozmawiam...
— Jeszcze z panem nie skończyłem, proszę wracać na miejsce i odpowiedzieć. Uxiqa: Wyobraź sobie, że jesteś dziewczyną. W kim mógłbyś się zakochać?
— Jeśli byłbym nią od urodzenia, to w sobie. Jeśli stałbym się nią przez eliksir, nie zbliżałbym się do facetów. Jeszcze jedna uwaga o mojej seksualności...
— Ależ tu nie było żadnych podtekstów! Proszę wytrzymać, jeszcze tylko... sześć, krótkich pytań. Kolejne pytanie od Uxiqa. Jakie jest twoje najbardziej żenujące wspomnienie z dzieciństwa?
— Hmm... Nie wierzę, że to robię... Miałem cztery lata, a w domu odbywało się przyjęcie... nie pamiętam dokładnie z jakiej okazji, w każdym razie przyszło sporo osób... naprawdę muszę?
— Tak.
— Eh... jako, że czułem się już dorosły i samodzielny, nie zawracałem matce głowy za każdym razem, gdy musiałem pójść do toalety. Tak było i tym razem.
— I co się stało? Nie zdążyłeś na czas rozpiąć spodenek?
— Nie, po prostu zapomniałem o tym, że zanim wyjdę z łazienki, muszę je z powrotem założyć... Zadowolony z siebie, dumnym krokiem wszedłem do salonu z gołym dupskiem na widoku...
— Domyślam się, że ta historia często wypływała podczas spotkań w gronie znajomych...
— Tak, do czasu, gdy nauczyłem się rzucać zaklęcie zapomnienia i wymazałem najgorszym plotkarom te wspomnienie z pamięci... Pani Welliq przez pewien czas nie wiedziała, jak się nazywa, ale zdaje się, że pamięć wróciła jej po kilku latach... Zadowoleni?
— Tak, uważam, że czytelnicy będą wprost wniebowzięci. Następne pytanie, znowu od Anonima: czy dałbyś Ivanovi szansę jako bratu / koledze?
— Wymiana.
— Już raz z niej pan skorzystał.
— Zbyt wiele się wydarzyło, bym mógł to zrobić. Następne.
— Co sądzisz o dziennikarzach?
— To wredne, zdradzieckie szuje, które budują swoją reputacje na plotkach, pomówieniach i szukaniu sensacji tam, gdzie jej nie ma.
— Czy to się odnosi do mojej osoby?
— Ależ skąd.
— Tak też sądziłem... Mhhh... to może... teraz kolejne pytanie od Darii i Hani: Czy kolejny utwór w stylu "Prawie jak Brat" również będzie ukazany na mugolskim Internecie? W końcu Pana utwór jak i pana Blaise'a ma ponad miliard wyświetleń!
— Jaki utwór? W mugolskim... Nie... nie zrobił tego...
— Mam rozumieć, że nie widział pan filmiku?
— Filmiku?!
— No to będzie wesoło... Proszę podejść, pokażę panu.
[INTRO]
— Haha, co za kretyn, naprawdę znalazł się ktoś, kto chciał oglądać jego gębę?
[Pierwsze zdjęcie]
— Okey, mogło być gorzej... nawet fajnie wyszedłem na tym zdjęciu... tylko to denerwujące cmokanie w tle...
[Kolejne]
— Nie wierzę, że to zrobił...
[Pierwsze słowa piosenki]
— Zabiję go.
[Zdjęcie ze zjawiskowym ułożeniem włosów]
— Wcale tak nie było... poza tym naprawdę wyglądały świetnie, pewnie się mści, bo on z rana wygląda jakby oberwał zaklęciem żądlącym... O nienienie, da się to trwale usunąć, prawda? Nie płakałem, po prostu zrobił mi zdjęcie, gdy ziewałem...
[Zdjęcie w locie bez miotły]
— Ugh?!
[Zdjęcia z imprezy, której nie pamięta]
— O Salazarze, jaki wstyd, jak ja się ludziom pokażę?
[Ponownie zdjęcie w locie bez miotły]
— ZABINI!
...
— BO SĄ niefotogeniczni!
[Zdjęcie pana Zabiniego]
— Gówno prawda!
[Farbowanie włosów]
— To był pomysł tych podstępnych mend! Widzisz? Gdybym był metamorfomagiem nigdy by do czegoś takiego nie doszło.
[Na placu zabaw]
— Czy to jest... Weasley?
[Koniec]
— Przepraszam na chwilę, muszę im tylko nogi z dupy powyrywać...
— Ostatnie pytanie i będzie pan wolny, przynajmniej do czasu, gdy Ministerstwo dowie się o morderstwie dwójki Ślizgonów... Uuu... to jest ciekawe. Panie Malfoy, proszę się przygotować.
— Czy może być coś gorszego?
— A oglądał pan "Pantofla"?
— A powinienem?
— Nie, zdecydowanie odradzam. Wracając ostatniego pytania, które zada Uxiqa: Co pan sądzi o tym wywiadzie? Co by Pan zrobił, gdybym powiedziała, że wiem wszystko na TEN temat? Tak, na TEN temat. Pańska tajemnica jest u mnie bezpieczna... Na razie
— Wywiad całkowicie niepotrzebny i beznadziejny, gdyby nie moja osoba. A co do tej tajemnicy... Znajdę cię i zabiję jeśli komukolwiek o tym powiesz. Jeśli ktoś dowie się o tym, że w dzieciństwie kolekcjonowałem kucyki Pony.... o kurwa. Wytniesz to.
— Oczywiście.
Żonglujemy pytaniami, odżąglujesz nam?
25.04.2020
To znowu ja! Wasz ulubiony reporter Antonii Źdźióbko! Nieco bardziej powolny, nieco bardziej posiwiały, lecz nadal tak samo spostrzegawczy i nachalny. Po latach nieobecności, ciszy i monotonii dobrze wiem, czego Wam potrzeba. Co powiecie na to, by nieco rozruszać skostniałe palce, zaspałe umysły i zesztywniałe poczucie humoru? Jeśliś odważny, nie brak ci sprytu, jesteś bardziej pamiętliwy niż Draco Malfoy, mamy coś w sam raz dla CIEBIE. Rozwiąż quiz wiedzy o NML i zdobądź niesamowite nagrody. Nie czekaj dłużej, kliknij szczurkiem na poniższy link i stań do walki o chwałę!
Hahaha, kocham to <3 Można zamówć prenuneratę takiego "Żonglera"?<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci to wyszło. Uśmiałam się do łez ;-)
OdpowiedzUsuńDraco Malfoy i mugolskie piosenki? No nieźle xD
OdpowiedzUsuńHej, a może dodałabyś jakiś krótki opis i zdjęcie Ivana? Bardzo mi się spodobał w głowie, dobrze by było zobaczyć Wasz zamysł :)
OdpowiedzUsuńTo było tak cudowne �� xD ��
OdpowiedzUsuńUzależniłam się od Żonglera! Przeczytałam tą " gazetę" już chyba z 10 razy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Pozdrawiam
Nattu^^
Fajny ten Wasz Żongler! Ivan ma bardzo wybuchowy charakter rzeczywiście "prawie" jak Malfoy ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne wywiady
Pozdrawiam
Świetne! Przeczytałabym wywiad z Macgonagal :'D.
OdpowiedzUsuńZlecenie przyjęte ;)
UsuńHahaha Mcgonagal-Baron narkotykowy! Matko uśmiałam się. Skoro Mcgonagal może rozprowadzić narkotyki to niech Snape będzie mył głowy uczniom.
OdpowiedzUsuńWywiad z McGonagall, super! Może jeszcze raz coś zaproponuje… babcia Rose ;)????
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Hariet.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMcGonagall dilerem? A to się porobiło :D wywiad bardzo mi się podobał wkurzona Minerwa jest nieobliczalna. Zgadzam się z Hariet wywiad z babcią Rose to byłoby coś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
Ryczę :'D Ten tajemniczy informator jest świetny. Powiem wam dziewczyny, że genialnie zrobione ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRyczę :'D Ten tajemniczy informator jest świetny. Powiem wam dziewczyny, że genialnie zrobione ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHahahahaha!!!! Boże, pozdrawiam Was z podłogi. Ta rozmowa hahahahaha nieziemski. Z tego co się oriętuję napaleniec to Blais, narcyś draco a gazela hermiona?
OdpowiedzUsuńJak usłyszycie w wiadomościach informacje o zgodnie z powodu uduszenia się po przez śmiech, czujcie się winne :'D! Jak zawsze uwielbiam Blaisa, w formie Napaleńca również. Naprawdę Was podziwiam za wszystkie teksty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Hariet.
Leję! Zdycham po prostu 😂! Gazela, Narcyś, Napaelniec i Bycze Jądra Team 😂 Umarłam po prostu!!!
OdpowiedzUsuńWracam na chwilę, ponieważ chcę zadać ważne, ale to ważne pytanie... Otóż, czy zechciałabyś umówić mnie na randkę z Diabłem? Chociaż na spotkanie...! Mamy taki sam gust 😂 Diabeł ubiera się w Pradze - cały czas wyobrażam sobie, że ta starucha to Zabini...
OdpowiedzUsuńAntoni się postarał, ta rozmowa na balu mega śmieszna :D Nadal się śmieję! Więcej takich proszę ;)
OdpowiedzUsuńNa początku pomyślałam, że Gazela to Pansy, a Narcyś to Teo, ale teraz mam wątpliwości... bo niby skąd Teo miałby wiedzieć o tym, że Mops śpi nago? Albo Pansy o byczych jądrach...? Pomyślałam też, że Malfoy wtedy tańczył z Hermioną... ale może nie? Hmm... Pansy też wtedy chyba już poszła, obrażona na cały świat... W sumie, Draco na pewno by wiedział, gdyby Hermiona spała nago, bo ja czuję, że on ma na jej punkcie już lekką obsesję i wcale mi nie chodzi o to, jak on to powiedział, że jej nienawidzi, ale np.o te dziwne sny z czego jeden okazał się być proroczy... rośnie Wam mała Trealawney... życzę weny i Wesołych Świąt!!!
OdpowiedzUsuńCzyżby za tym wszystkim kryły się odrzucone zaloty i zraniona męska duma? Boże, leżę i kwicze...
OdpowiedzUsuńOdrzucone zaloty i zraniona męska duma? Po prostu leżę i kwiczę, leżę i kwiczę...
OdpowiedzUsuńOdrzucone zaloty i zraniona męska duma? Po prostu leżę i kwiczę, leżę i kwiczę...
OdpowiedzUsuńKto użyczył twarzy Ivanowi?
OdpowiedzUsuńAnakin Skywalker xD, czyli nie kto inny jak Hayden Christensen :)
UsuńDzięki.
UsuńWiedziałam! Wiedziałam, ze to był Anakin! Takie przeczucie ^.^
Usuń/SlytherinPrincess
świetne *.* a kiedy następny rozdział opowiadania?
OdpowiedzUsuńJutro/Pojutrze ;)
UsuńPłakałam jak to czytałam :'D oby Żongler pojawiał się częściej. Ogólnie jest świetnym dodatkiem do całego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
~A
Może wywiad z rudowłosą Ginny?
OdpowiedzUsuńPopieram, znakomity pomysł!
UsuńEj laski nie wiem czy przeczytacie ten komentarz, ale może mogłybyście napisać jakiś artykuł o rozprawie między Malfoy'em a Ritą Skeeter? byłoby fajnie :D
OdpowiedzUsuńEj laski może mogłybyście napisać jakiś artykuł o rozprawie między Malfoy'em a Ritą Skeeter? Byłoby fajnie :D Z chęcią bym przeczytała ;)))
OdpowiedzUsuńSkontaktujemy się z reporterem "Żonglera" i zobaczymy, co da się zrobić ;)
UsuńJa tam chciałabym się dowiedzieć, co sądzi Antoni Ździóbko o pobycie Hermiony i Draco w Mungu. Przecież jego dziennikarski instynkt na kilometr wyczuje jakąś aferę... Może wywiad z pielęgniarką? Albo babcią Rose? :-)
OdpowiedzUsuńZlecenie przyjęte, zarys artykułu już jest (w trzydzieści sekund od przeczytania komentarza - Antonii zawsze w formie) :) Chcecie więcej babci- będzie więcej babci :D
UsuńKiedy pojawi się artykuł? Aż mnie ściska...
OdpowiedzUsuńCrookshanks
http//dramioneczujactwojdotyk.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhahahhaha świetne!!!! :D praiw się popłakałam ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńO mój Boże! :D Leże i kwicze! :D Babcia Rose wymiata! ������
OdpowiedzUsuńLadyMidnight
,, Gdy byłeś plemnikiem..." hahahaha mój Boże xD Leżę i się podnieść nie mogę. XD Babcia Rose - no i jak tu jej nie kochać xD ?
OdpowiedzUsuńHahahaha :D Tekst z plemnikiem wygrał ten artykuł! A zdjęcie z laską... Padłam :D Gratuluję pomysłu! Nie tylko przeczytałam dzisiejszy artykuł ale pokusiłam się o powtórkę z rozrywki w postaci przypomnienia sobie całej działalności Antoniego Z.
OdpowiedzUsuńPadłam, leżę i z całą pewnością nie wstanę :D
Ten artykuł mnie dobił! Po prostu nie mogę! Podobnie jak Iva, przypomniałam sobie całą twórczość Pana Źdźóbko i padam przed wami na kolana. Mistrzynie!
OdpowiedzUsuńCrookshanks
http//dramioneczujactwojdotyk.blogspot.com/
Babcia Rose nahlepsza:)
OdpowiedzUsuńLeżę i nie wstaje haha
OdpowiedzUsuńAaa! Kocham wywiad z Draco! Jest cudowny! Mega śmieszny! Jeszcze doczekałam się odpowiedzi na swoje pytanie! Dziękuję Wam (tak ja dziękuję!) za ten wywiad!:) Pozdrawiam Was mega bardzo mocno! (Jak to dziko brzmi) Bardzo dużo weny Wam życzę!❤
OdpowiedzUsuńKisne xDDDDD Kocham was!!! ❤
OdpowiedzUsuńhahhahaha Wspaniałe jak zawsze!!!!!!!!! <3 :D
OdpowiedzUsuńWspaniałe:) Dziękuję za zadanie moich pytań;) Draco Malfoy zbierał kucyki pony, leżę...
OdpowiedzUsuńWyobrazilam sobie jak przeszukuje pokój Hermiony... Pozdrowienia dla wszystkich bohaterów
Uxiqa
Mega wywiad! Leżę i nie wstaję! Róbcie takich więcej. Weny😁
OdpowiedzUsuńMEGA!!! Dzięki za zadanie mojego pytania o kolczyk i 'sprawy toaletowe '�� mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zrobicie taki wywiad np z Zabinim��
OdpowiedzUsuńCu-do-wne! Jestem zachwycona wywiadem, przyznam, że nie spodziewałam się takiej pasji po Draconie nonon... kucyki haha nieźle :) Jedyne czego mi brakuje to linku do filmiku Zambiniego haha
OdpowiedzUsuńJest tuż pod rozdziałem "Zabini... ty kretynie" :) http://dramione-naucz-mnie-latac.blogspot.com/2016/01/zabini-ty-kretynie_42.html Szczerze polecam
UsuńJezu! Tam jest moje pytanie! Oł je! :D
OdpowiedzUsuńSuper wywiad!
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ?
Wyslesz mi link do tego ostatniego gifa Tom'a? Baardzo prosze <3 wywiad jest megaaa
OdpowiedzUsuńhttps://media.giphy.com/media/10OGUriB5EH4d2/giphy.gif
Usuńkurdeee ale jak go skopiować :/
UsuńPodaj maila, to ci wyślemy :) Albo możesz wejść na giphy.com i wpisać w wyszukiwarce Tom Felton :)
Usuńnatalia.glowacz@onet.eu :)
UsuńOmg ;* Super wywiad :) ♥ I moje pytania są xd Tak w ogóle to przepraszam Ciebie ogromnie, że nie komentuję twoich rozdziałów, ale czytam mnóstwo ff Dramione i niestety jakoś nie mam czasu :/ Ale kocham twoje opowiadanie. Jest przecudowne :)
OdpowiedzUsuńA może następnym razem coś o Ginny?
A tak w ogóle to wiedziałam, że będzie z Zabinim od ich pierwszego spotkania. Wiem, że jeszcze nie są razem, ale wszystko wskazuje na to, że będą :)
Najlepszy byłby wywiad z Blaisem... Już to sobie wyobrażam xdd
OdpowiedzUsuńOoo, wywiad z Zabinim byłby super :) Teksty Malfoya są mega, ale Diabełka byłyby jeszcze lepsze��
OdpowiedzUsuń~ Lunatyczka
Boże!!!! To było piękne!! Płaczę ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńDziewczyny! To jest super!
Cudowne
OdpowiedzUsuńQuiz zrobiony, 37/42. Chyba całkiem nieźle, co? Muszę przyznać, że podczas czytania niektórych sugerowanych odpowiedzi (ze 'sprzedam opla' na czele) wybuchałam głośnym śmiechem. Świetna robota, dziewczyny! Super, że wracacie
OdpowiedzUsuń